[ Pobierz całość w formacie PDF ]

- Ten z policji... ? Dobrze, proszę mnie połączyć. Alex?
- Witaj, księżniczko, mam dla ciebie dobre wiadomo­
ści. Moi chłopcy właśnie rozmawiają sobie z twoim starym
kumplem, Lloydem Bringhamem.
A więc nie chodzi o Michaela, pomyślała zawiedziona.
- Doskonale, bardzo ci dziękuję.
- MiaÅ‚aÅ› racjÄ™. ObejrzeliÅ›my sobie tych facetów, z któ­
rymi siÄ™ spotkaÅ‚, przymknÄ™liÅ›my ich i zaraz zaczÄ™li Å›pie­
wać.
- I co? Zeznali, że to Lloyd ich wynajął?
- Dokładnie tak. Nie powinnaś mieć już kłopotów
2 0 8 KSI%7Å‚NICZKA I CZAROWNICA
z tym facetem. Możesz sobie pogratulować, gdyby nie ty,
nie wpadlibyśmy na to tak szybko. Niezła jesteś. Piękna
i mądra. Tylko trochę smutna, sądząc z głosu. Może byś się
ze mną wybrała na morza południowe? Michael na pewno
się wścieknie...
- Ma i bez tego wystarczająco dużo kłopotów.
- DaÅ‚ ci popalić? Nie martw siÄ™. Wujek Alex ciÄ™ pocie­
szy. - Ponieważ Sydney nie podjęła żartobliwego tonu,
jego głos nagle spoważniał. - Coś nie tak? - spytał. - Nie
przejmuj się, on ma swoje humory, jak to artysta. Przecież
wiesz, że i tak za tobą szaleje.
- Wiem. Zadzwoń do niego, powiedz mu, że macie
sprawcę włamania. Na pewno się ucieszy.
- A może powtórzyć mu coś jeszcze?
- Tak... albo lepiej nie, sama mu wszystko powiedziałam.
- W porządku, gdybyś się jednak zdecydowała na te
morza południowe, jestem do usług.
Odłożyła słuchawkę. Dobrze jest być takim beztroskim
i wesołym jak Alex. Westchnęła. Oto człowiek, który nie
ma kÅ‚opotów, i nie wie, jak to jest, kiedy marzenia rozwie­
wajÄ… siÄ™ jak sen.
WÅ‚aÅ›ciwie to nie powinna czuć żalu. Sama zadecydowa­
Å‚a, sama zrezygnowaÅ‚a ze szczęścia, podpowiadaÅ‚ jej zÅ‚o­
śliwie jakiś wewnętrzny głos. Nie, nie, odpowiadał mu
inny, po prostu powstrzymaÅ‚a siÄ™ przed zrobieniem kolej­
nego błędu. Postąpiła słusznie. Małżeństwo nie zawsze jest
dobrym wyjściem. Tak uczy ją doświadczenie własne
i matki. Michael powinien po prostu zaakceptować jej wa­
runki i wszystko pozostałoby, tak jak było. A on się uparł
na małżeństwo.
KSI%7Å‚NICZKA I CZAROWNICA 2 0 9
Właściwie dlaczego?
Dlatego że nigdy nie ustÄ™puje i że zawsze jest przekona­
ny, że to on ma rację. %7łe dąży do celu, nie oglądając się na
nikogo i na nic.
No dobrze, a gdyby powiedział: albo małżeństwo, albo
nic? Gdyby musiaÅ‚a wybierać? Czy wybraÅ‚aby małżeÅ„­
stwo, które może wszystko popsuć, czy też może popsuÅ‚a­
by wszystko, nie wychodzÄ…c za niego?
Dobrze byÅ‚oby móc z kimÅ› o tym porozmawiać. Pora­
dzić się kogoś, posłuchać czyjegoś zdania. Komu jednak
mogłaby się zwierzyć? Nie ma przyjaciół, nigdy nie miała,
oczywiście poza Peterem. On z pewnością by ją zrozumiał.
Kiedyś. A może...
Tak, innego wyjścia nie ma!
Wstała i szybkim krokiem przeszła do pokoju Janinę.
- Wyjeżdżam na kilka dni.
- Ale...
- Wiem, że nic ci nie mówiÅ‚am, wiem, że jesteÅ› zasko­
czona i że tak się nie robi, ale muszę. Nie mamy teraz nic
specjalnie pilnego. W razie czego zadzwoniÄ™.
- Jutro masz spotkanie - przypomniała Janinę.
- ZastÄ…pisz mnie, masz teczki, dokumenty, wiesz, o co
mi chodzi. Porozumiem siÄ™ z tobÄ…, jak tylko dojadÄ™ na
miejsce.
- Ale... dokąd właściwie jedziesz?
- Odwiedzić starego przyjaciela.
Michael wtargnął do biura w godzinę po jej wyjściu. Był
zdecydowany na wszystko. Dał jej kilka dni do namysłu,
czas upłynął, musiał wreszcie z nią porozmawiać.
2 1 0 KSI%7Å‚NICZKA I CZAROWNICA
> :
MinÄ…Å‚ biurko nowej sekretarki i otworzyÅ‚ drzwi do gabi­
netu Sydney.
- ProszÄ™ pana, niech pan...
- Gdzie ona jest?
- Pani Hay ward właśnie... Musi pan...
- Gdzie ona jest? - powtórzył złowrogo.
W drzwiach ukazała się Janinę.
- ZajmÄ™ siÄ™ tym, Carla.
- Dobrze, proszę pani - odetchnęła z ulgą sekretarka.
- Pani Hayward nie ma. Czym mogę panu służyć?
- Adresem.
- Tego niestety nie mogę zrobić. Pani Hayward nie
powiedziała, dokąd jedzie. Wiem tylko, że wróci za kilka
dni.
- Wyjechała? Zostawiła tak firmę? - Spojrzał na puste [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl