[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jemnika tylko w takim wypadku, gdyby ktoś je wyssał, ale nie zdołaliśmy znalezć żad-
nego otworu.
 Przerażające  tylko tyle powiedział Taurańczyk.
Nadal byliśmy bardziej rozzłoszczeni niż przestraszeni. Kazaliśmy obserwować po-
jemnik przez całe popołudnie i noc. Nikt się do niego nie zbliżał, lecz następnego ran-
ka znów nie było w nim powietrza.
Aby wykluczyć ewentualny spisek, osobiście pilnowałem go przez całą noc, popijając
to, co uchodziło za kawę. Powietrze znów znikło.
Wieść o tym dziwnym zdarzeniu rozeszła się, budząc rozmaite reakcje. Niektórzy
stoicko nastawieni ludzie  albo zupełni ignoranci  uważali, że to nic takiego. Po-
jemnik był niewielki i strata zawartego w nim powietrza nie stanowiła nawet jednego
procentu normalnego dziennego wycieku. Gdybyśmy zostawili drzwi otwarte, nie tra-
cilibyśmy nawet tego.
Inni byli przerażeni i trochę ich rozumiałem. Skoro nie wiedzieliśmy, w jaki sposób
powietrze uchodzi z takiej malej przestrzeni, to czy mogliśmy mieć pewność, że w ten
sam sposób nie ujdzie ze wszystkich kabin, poziomów  i z całego statku!
Teresa Larson i jej współwyznawcy triumfowali: oto działo się coś, czego naukowcy
i inżynierowie nie potrafili wyjaśnić. To mistyczne wydarzenie z pewnością miało ja-
kiś sens i Bóg w swoim czasie go wyjawi. Zapytałem ją, czy chciałaby spędzić noc w po-
jemniku na żywność, aby sprawdzić, czy Bóg docenia jej wiarę. Cierpliwie wyjaśniła mi,
na czym polega błąd w moim rozumowaniu. Próba  sprawdzenia Boga jest przeciwień-
stwem wiary i jako taka z pewnością zostanie ukarana.
W milczeniu przyjąłem ten idiotyczny wywód. Lubię Teresę, która chyba najlepiej ze
wszystkich członków załogi zna się na uprawach, lecz poza poletkiem hodowlanym czy
zbiornikiem hydroponicznym wykazuje objawy poważnych zaburzeń percepcji rzeczy-
wistości.
Większość załogi zajęła dokładnie takie same stanowisko jak ja. Działo się coś po-
ważnego, czego na razie nie potrafiliśmy zrozumieć. Najlepiej będzie zamknąć pojem-
nik i zmagazynować żywność w innym, dopóki sprawa się nie wyjaśni.
105
Najbardziej niepokojąca była reakcja Antresa 906. Poprosił o zezwolenie na dokład-
ne sprawdzenie systemów statków ratunkowych, co zamierzał zrobić z pomocą kilku
naszych inżynierów. Powiedział, że wkrótce będą nam potrzebne. Najpierw przyszedł
z tym do mnie. Gdyby był człowiekiem, odmówiłbym mu: załoga i tak była bliska pani-
ki i lepiej nie dolewać oliwy do ognia. Jednak taurańska logika i emocje są dziwne, więc
poszedłem z nim do Marygay, żeby podjęła decyzję jako kapitan statku.
Marygay niechętnie wyraziła zgodę, gdyż  rzecz jasna  mieliśmy określony har-
monogram takich kontroli, więc naprawdę mogło to wywołać panikę. Jednak doszła do
wniosku, że jeśli zrobią to dyskretnie, tak by wyglądało na rutynową czynność, może
uda się uniknąć zamieszania. Ponadto współczuła Antresowi 906 z powodu jego osa-
motnienia. Człowiek zamknięty na statku wraz z setką Taurańczyków też miałby pra-
wo do różnych dziwactw.
Kiedy jednak poprosiła, żeby uzasadnił potrzebę kontroli, otrzymała przedziwną od-
powiedz.
 Niedawno William pytał mnie o tamten kawałek papieru. Ten z Ziemi.  W obcym
 nieznane, a w nim niepojęte .  Wykonał ten taurański taniec, oznaczający wzburze-
nie.  Właśnie jesteśmy w obcym i nieznanym, w środku niepojętego.
 Zaczekaj  powiedziałem.  Chcesz powiedzieć, że to zdanie jest rodzajem pro-
roctwa?
 Nie, skądże.  Znów zatańczył.  Proroctwa to głupota. To raczej definicja sta-
nu.
Marygay zmierzyła go wzrokiem.
 Chcesz powiedzieć, że powinniśmy przygotować się na niepojęte.
Potarł swój kark, bełkotliwie przytaknął i znowu zaczął pląsać.
Księga czwarta
KSIGA ZMARAYCH
18
Niepojęte dopadło nas dopiero dwa miesiące pózniej. Spaliśmy z Marygay, gdy zbu-
dził nas dzwonek.
 Przepraszam, ale mam wiadomość.
Marygay usiadła i zapaliła światło.
 Dla mnie?  zapytała, przecierając oczy.  Co się stało?
 Dla was obojga. Tracimy paliwo.
 Tracimy paliwo?
 To zaczęło się minutę temu. Masa antymaterii stale maleje. W tej chwili stracili-
śmy już prawie pół procenta.
 Wielki Boże  powiedziałem.  Co to jest, wyciek?
A jeśli tak, to dlaczego jeszcze żyjemy?
 To nie przeciek, a mimo to paliwo w jakiś sposób znika.
Statek wydał dzwięk, który rzadko słyszeliśmy, oznaczający intensywny namysł. My-
ślał tak szybko, że większość problemów rozwiązywał między zgłoskami.
 Mogę z całą pewnością stwierdzić, że to nie wyciek. Gdyby było inaczej, antypro-
tony uciekałyby od nas z przyspieszeniem jednego g. Wypuściłem trochę wody za stat-
kiem, ale nie stwierdziłem żadnej reakcji.
Nie wiedziałem, czy to dobre, czy złe wieści.
 Wysłałeś wiadomość na Middle Finger?
 Tak. Jeśli jednak ten proces będzie zachodził dalej w takim tempie, to antymateria
zniknie o wiele wcześniej, zanim otrzymają tę wiadomość.
Oczywiście  znajdowaliśmy się już w odległości ponad czterech dni świetlnych.
 Naładuj maksymalnie wszystkie zródła zasilania.
 Już to zrobiłem, w trakcie tej rozmowy. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl