[ Pobierz całość w formacie PDF ]

że ta głośna, serdeczna rodzina pomoże jej utrzymać myśli z dala od
Hawke'a. Niemniej próbowała przekonać klan Lopezów, że powinna
skoczyć na chwilę do domu, żeby się przebrać.
- Nie, nie - zaoponowała energicznie matka. - My wszyscy idziemy
w naszych strojach plażowych.
Melissa ukryła uśmiech. Była przekonana, że kupili te stroje plażowe
w najbardziej eleganckich butikach Limy. Musiała wyglądać przy nich jak
wieśniaczka.
Lunch upłynął w miłej atmosferze. Pózniej wszyscy chcieli
odprowadzić ją do domku, ale się sprzeciwiła. Jednak Jorge nie posłuchał.
- Może zjesz z nami również kolację? - zaproponował, obserwując z
wyraznym zainteresowaniem i przyjemnością jej zaczerwienione policzki.
Już miała odmówić, gdy zza jej pleców dobiegł znajomy głos:
- Obawiam się, że to nie będzie możliwe.
Głęboki, spokojny głos nie zdradzał żadnych emocji. Czując, jak
serce wyrywa się jej z piersi, Melissa odwróciła się, żeby napotkać chłód w
zielonych oczach Hawke'a.
Młody Peruwiańczyk uśmiechnął się cierpko.
- Oczywiście. Miło było cię poznać, Melisso. Kiedy się oddalił,
Melissa nadal próbowała odzyskać panowanie nad sobą.
- Nie miałeś prawa decydować za mnie - syknęła.
31
R S
Hawke uniósł brwi.
- Więc biegnij za nim.
- Nie mam zamiaru - odparła wściekle, zastanawiając się, czemu w
ogóle był o nią zazdrosny. - I tak chciałam odmówić. Poza tym to zaczyna
wchodzić ci w nawyk.
Cisza spotęgowała napięcie między nimi. Melissa mogła myśleć
tylko o tym, że gdyby uprzedził ją o przyjezdzie, włożyłaby coś bardziej
odpowiedniego. Powoli zaczynała wpadać w histerię. Tymczasem Hawke
nawet nie udawał, że nie wie, o co jej chodzi.
- W Shipwreck Bay najpierw skontaktowałem się z kierownikiem, bo
pomyślałem, że możesz mieć pracę, a nie chciałem ci przeszkadzać - wy-
jaśnił lodowato. - A teraz faktycznie nie miałem prawa decydować za
ciebie i przepraszam za to.
- A ja dzisiaj rano poznałam całą rodzinę Jorgego i zjadłam z nimi
lunch - wyjaśniła. - A tak w ogóle co ty tutaj robisz?
Tym razem nie sprawiał wrażenia opanowanego.
- Przyjechałem tutaj za tobą. Czemu wyjechałaś ze Shipwreck Bay?
- Powiedziałam ci, że zamierzam zostać do końca tygodnia.
- A ja powiedziałem, że wrócę. - Spojrzał na nią gniewnie. -
Dlaczego nie zaczekałaś?
- Bo o to nie prosiłeś.
- Gdybyś nie dokonała rezerwacji z hotelu Shipwreck Bay,
chybabym cię nie znalazł.
- Rozumiem, że za pieniądze można kupić wszystko, ale miałam
nadzieję, że ludzie, z którymi pracowałam, zachowają się lojalnie.
- I tak też zrobili. Pozostali lojalni wobec swojego pracodawcy.
Melissa nie mogła uwierzyć własnym uszom.
32
R S
- Jak to możliwe?
- Nie miałaś pojęcia, że jestem właścicielem tego hotelu?
- Nie. - Zaczerpnęła powietrza, zastanawiając się, czemu tak bardzo
zależało jej, żeby go o tym przekonać. - Nie - powtórzyła - nie miałam po-
jęcia.
Ciekawe, czy jej uwierzył? A może pomyślał sobie, że chcąc
zainteresować go sobą na dłużej, zniknęła bez słowa, by potem jej szukał.
Jego twarz nie zdradzała żadnych uczuć. Do perfekcji opanował sztukę
ukrywania emocji przed światem. Poza tym nie była pewna, czego mógłby
od niej chcieć.
- To miejsce też należy do ciebie?
- Nie. - Posłał jej uśmiech, który podkreślił twardy ton jego głosu. -
Mam dom kilka kilometrów dalej. Czy region Northland sprostał twoim
oczekiwaniom?
- Jest bajeczny. - Spojrzała na niego z ukosa, po czym dodała: - Ale
domyślam się, że ty wolisz góry.
Hawke zastanawiał się, czy ona zdaje sobie sprawę, jak
prowokacyjne były jej sporadyczne spojrzenia - i zdawkowy uśmiech.
Przypuszczał, że nie, ale nie zamierzał jej uświadamiać. Ze wszystkich sił
próbował zapanować nad złością, która ogarnęła go na widok Melissy
uśmiechającej się do przystojnego chłopaka.
- Bo jestem szorstki i niedostępny?
- Nic podobnego. Chodziło mi o to, że góry stanowią większe [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl