[ Pobierz całość w formacie PDF ]
wrotach, mówiącej, że zaspokojenie żądzy zjedzenia zaczarowanego jabłka wiąże się w jakiś sposób z rozpaczą. Z
Czarownicy promieniowała bowiem jeszcze większa niż dotąd siła i duma, a nawet pewien triumf, lecz twarz miała
upiornie bladÄ….
Wszystko to przemknęło mu przez głowę w ciągu sekundy, a potem odwrócił się i pobiegł ile sił w nogach ku
bramie. Czarownica rzuciła się za nim w pościg. Gdy tylko przebiegł przez bramę, jej skrzydła same się za nim
zamknęły. Dało mu to pewną przewagę, ale nie na długo. Właśnie dobiegł do czekających na niego przyjaciół,
wołając: Szybko! Uciekajcie! Pola, wskakuj! Szybko! , gdy Czarownica pojawiła się na szczycie muru,
zeskoczyła z niego bez trudu i pędziła ku nim długimi susami.
Stój! zawołał Digory odwracając się ku niej.
Jeżeli nie zatrzymasz się tam, gdzie jesteś, wszyscy za chwilę znikniemy. Spróbuj się zbliżyć choćby o cen-
tymetr!
Och, głuptasku powiedziała Czarownica.
Dlaczego ode mnie uciekasz? Nie zamierzam wyrządzić ci krzywdy. Zatrzymaj się i posłuchaj tego, co ci chcę
powiedzieć, bo inaczej nie dowiesz się czegoś, co może cię uczynić szczęśliwym na zawsze.
Wcale mi na tym nie zależy odpowiedział Digory, ale zatrzymał się i słuchał.
Wiem, po co tu przybyłeś ciągnęła Czarownica. To ja byłam blisko was w lesie zeszłej nocy i słyszałam
waszą naradę. Zerwałeś już jabłko, po które cię wysłano. Masz je w kieszeni. A ty, mały głuptasie, zamierzasz
zanieść je Lwu, nawet go przedtem nie spróbowawszy. To ON je zje, to ON będzie miał z tego korzyść. Ty naiwny
prostaku! Czy w ogóle wiesz, co to za owoc? Powiem ci, co to jest. To jabłko młodości, jabłko życia. Wiem o tym,
ponieważ sama jedno zjadłam i już czuję, że nigdy się nie zestarzeję i nigdy nie umrę. Czuję to, czuję, jak wszystko
się we mnie zmienia. Zjedz je, chłopcze, zjedz to cudowne jabłko, a i ty będziesz żył wiecznie. Będziemy razem
królować nad całym tym światem albo nad twoim światem, jeśli zechcemy tam powrócić.
Dziękuję, ale nie skorzystam odpowiedział Digory. Wcale nie jestem pewien, czy chciałbym żyć i żyć bez
końca. Wszyscy, których znam, umrą, a ja miałbym żyć sam? To bez sensu. Wolę przeżyć tyle co inni, umrzeć i
pójść do nieba.
A czy pomyślałeś o swojej matce, którą niby kochasz?
A co ona ma z tym wspólnego?
Czy nie rozumiesz, głupcze, że jeden kęs tego jabłka wystarczy, by ją uzdrowić? Masz je teraz w kieszeni.
Jesteśmy tu sami, a Lew jest daleko. Po prostu dotknij pierścienia i wróć do swojego świata. Za minutę będziesz
stał przy łóżku matki, podając jej zaczarowany owoc. Za pięć minut ujrzysz, jak rumieńce powracają na jej bladą
twarz. Powie, że ból ustąpił. Potem powie ci, że czuje się o wiele lepiej. A potem zaśnie. Pomyśl, całe godziny
zdrowego, normalnego snu bez leków. A jutro wszyscy będą podziwiali cud jej ozdrowienia. Wkrótce będzie
zupełnie zdrowa i silna. Wszystko będzie tak jak kiedyś. W twoim domu znowu zagości szczęście. Nie będziesz już
smutny, nie będziesz zazdrościł innym chłopcom.
Och! jęknął Digory, jakby go coś ugodziło, i złapał się za głowę. Bo teraz zrozumiał, że stoi przed
straszliwym wyborem.
A cóż takiego zrobił dla ciebie ten Lew, że chcesz być jego niewolnikiem? zapytała Czarownica. I co
może ci zrobić, gdy znajdziesz się z powrotem w swoim świecie? Co by pomyślała twoja matka, gdyby się
dowiedziała, że MOGAEZ uśmierzyć jej ból, przywrócić jej normalne życie i nie dopuścić, by pękło serce twojemu
ojcu, a ty... ty NIE ZROBIAEZ tego, woląc spełniać polecenia jakiejś dzikiej bestii w dziwnym obcym świecie, z
którym nie masz nic wspólnego?
51
Ja... ja wcale nie uważam, że on jest dziką bestią. Digory mówił z trudem, bo w ustach zupełnie mu zaschło.
On jest... no, nie wiem... ale...
A więc jest czymś jeszcze gorszym od dzikiej bestii powiedziała Czarownica. Czy nie widzisz, co już z
tobą zrobił? Czy nie zdajesz sobie sprawy, że uczynił z ciebie istotę bez serca? Tak, to jego wypróbowana metoda,
zawsze tak zmienia tych, którzy są mu posłuszni. Okrutny, bezlitosny chłopcze! Wolisz skazać swoją matkę na
śmierć niż...
Och, przestań już! jęknął nieszczęsny Digory. Czy myślisz, że sam tego nie widzę? Ale... ale przecież
przyrzekłem...
Tak, ale nie wiedziałeś, co przyrzekasz. I nikt cię nie uprzedził.
Mamie by się to nie podobało powiedział Digory, z trudem dobierając słowa bardzo dbała o
dotrzymywanie obietnic... i żeby nie kraść... i w ogóle. ONA sama by mi powiedziała, żebym tego nie robił... na
pewno, bez namysłu... gdyby tu była...
Wcale nie musi się o tym dowiedzieć powiedziała Czarownica głosem tak słodkim, że trudno było wprost
uwierzyć, jak może mówić tak ktoś o jej twarzy. Nie powiesz jej, w jaki sposób zdobyłeś to jabłko. Twój ojciec
też nie musi o tym wiedzieć. Nikt w twoim świecie nie dowie się o całej tej historii. Nie musisz też zabierać ze
sobÄ… z powrotem tej dziewczynki. Rozumiesz mnie?
I tutaj Czarownica popełniła okropny błąd. Digory wiedział, rzecz jasna, że Pola może się łatwo wydostać z tego
świata bez jego pomocy. A Czarownica najwyrazniej nie wiedziała. Nikczemność jej rady, by zostawił swoją
przyjaciółkę, sprawiła, że nagle wszystko, co Czarownica powiedziała, wydało mu się nieszczere i podstępne. I
mimo że sam był jeszcze rozdarty wewnętrznie, odzyskał jasność myśli i powiedział (zmienionym, o wiele
mocniejszym głosem):
A czy TY możesz mi powiedzieć, skąd ci to wszystko przyszło do głowy? Dlaczego TY nagle tak troszczysz się
o MOJ matkę? Co to ma wspólnego z TOB? A tak naprawdę, to o co ci chodzi?
Brawo, Digory! usłyszał tuż przy uchu szept Poli. Szybko! Teraz zwiewajmy stąd! Rozumiecie chyba,
że Pola nie śmiała odezwać się wcześniej, bo w końcu to nie JEJ matka była śmiertelnie chora.
Lećmy! zawołał Digory, podsadzając Połę na grzbiet Pegaza i sam wdrapując się tak szybko, jak potrafił.
Koń rozwinął już skrzydła.
A więc lećcie, głupcy! usłyszeli za sobą glos Czarownicy. Pomyśl o mnie, chłopcze, gdy będziesz leżał
stary, słaby i umierający. Przypomnisz sobie wówczas, jak odrzuciłeś nie kończącą się młodość. Taka szansa nie
spotka ciÄ™ po raz drugi.
Ale byli już wysoko i jej słowa przestały Digory'emu zagrażać. Czarownica również nie traciła czasu, by patrzyć,
jak znikają w oddali, lecz zaczęła schodzić ze wzgórza, kierując się na północ.
Tego ranka rozpoczęli wędrówkę wcześnie, a to, co się stało w zaczarowanym ogrodzie, nie trwało długo, więc
Pegaz i Pola przypuszczali, że zdążą wrócić do Narnii przed zmrokiem. Digory milczał przez całą drogę, a
pozostała dwójka nie śmiała się do niego odzywać. Był bardzo przygnębiony i co jakiś czas tracił pewność, czy
postąpił dobrze; miał ją tylko wtedy, gdy przypominał sobie łzy lśniące w oczach Aslana.
Skrzydła Pegaza poruszały się miarowo i niestrudzenie przez cały dzień. Lecieli na wschód, z rzeką jako
przewodniczką, ponad górami i dzikimi, porośniętymi lasem wzgórzami ku puszczom Narnii, czerniejącym w
cieniu potężnego urwiska, aż w końcu, gdy niebo poza nimi zapłonęło czerwienią, zobaczyli polanę nad rzeką, a na
niej tłum oczekujących na nich mieszkańców Narnii. Pegaz zatoczył koło, poszybował miękko w dół z
wyciągniętymi nogami, złożył skrzydła i wylądował na trawie niemal w pełnym biegu. Potem zatrzymał się, a
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Ulubione opowieÂœci
- C.S. Lewis 3.Opowieści z Narnii Podróż ,,Wędrowca do świtu''
- Janez Trdina Kranjska jeza
- Bull Emma Wojna o dć…b
- Helmont Alchemy Unveiled
- Burgess Anthony Rozpustne nasienie
- drobiazgi zycia czechow a.
- Język Hiszpański dla początkujących w.2014 WP Oskar Perlin
- (ebook german) King, Stephen Der Gesang Der Toten
- Lovelace Merline Kim ona jest
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- patryk-enha.pev.pl