[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Stara plotkarka szuka pana inspektora. Myślę, że ma dużo do powiedzenia.
Bodaj jÄ… licho!
Tak jest, panie inspektorze odparł z niezmąconym spokojem służbista.
Słuchajcie, Hay! podjął inspektor. Trzeba sprawdzić referencje z poprzednich posad
panny Mary Dove. No i chciałbym prędko dostać odpowiedz na parę pytań. Puście to w ruch.
Na kartce papieru skreślił kilka zdań i podał ją sierżantowi.
Gdy mijał hall, usłyszał w bibliotece szmer głosów, więc zajrzał tam przez uchylone drzwi.
Może panna Marple szukała go poprzednio, obecnie jednak przemawiała z ożywieniem do pani
Parcivalowej Fortescue. Pośród klekotu metalowych drutów detektyw wyłowił uchem jej
słowa:
& święcie przekonana, że trzeba powołania, by zostać pielęgniarką. To, moja droga,
szlachetna praca, bardzo szlachetna.
Detektyw cofnął się pewien, że starsza dama spostrzegła go, ale nie chciała przerywać
rozmowy.
Mówiła dalej łagodnym, melodyjnym głosem:
Raz złamałam rękę w przegubie i opiekowała się mną przemiła pielęgniarka. Prosto ode
mnie poszła do pani Sparrow czuwać w chorobie nad jej synem, młodym oficerem marynarki.
Wynikła romantyczna historia! Wie pani, młodzi zaręczyli się, pobrali i teraz mają dwoje
ślicznych dzieci starsza dama westchnęła sentymentalnie. To było zapalenie płuc, przy
którym tak wiele zależy od troskliwej pielęgnacji.
Naturalnie! przyznała gorąco Jennifer. Grunt to troskliwa pielęgnacja. Chociaż
przy zapaleniu płuc cuda sprawiają antybiotyki. Nie ma już dziś dawnej upartej walki z
chorobÄ….
Pani, moja droga, z pewnością była wzorem pielęgniarki. I ta romantyczna historia miała,
zdaje się, laki sam początek. Przyjechała pani do Domku pod Cisami, by doglądać w chorobie
pana Parcivala.
Aha& Naturalnie, proszę pani., tak się to zaczęło.
Ton Jennifer nie brzmiał nutą zachęty, lecz panna Marple nie pozwoliła zbić się z tropu.
Naturalnie nie wypada słuchać plotek służby, ale taka stara ciekawska jak ja zawsze chcę
dowiedzieć się czegoś o ludziach z domu w którym chwilowo mieszka. O czym to ja mówiłam?
Aha! Przed panią była tutaj inna pielęgniarka, prawda? Odprawiono ją, o ile mi wiadomo, z
powodu zaniedbywania obowiązków.
Chyba nie to, proszę pani. Słyszałam, że ciężko zachorował jej ojciec czy ktoś inny z
najbliższej rodziny sprostowała pani Valowa.
Aha, rozumiem& Pózniej pani przyjechała, wynikła miłość i& Aadnie się to złożyło,
bardzo Å‚adnie.
Czyja wiem? Czasami myślę& Jennifer za jąknęła się nerwowo Czasami myślę, że
chętnie wróciłabym do szpitala.
Nic dziwnego, moja droga, nic dziwnego. Od razu widać, że kocha pani swój szlachetny
zawód.
Nawet nie to, proszę pani& Ale dokucza mi okropna nuda. Po całych dniach nie mam się
czym zająć, a Vala interesują tylko sprawy firmy.
Panna Marple ze zrozumieniem pokiwała głową.
Cóż, moja droga westchnęła. Panowie muszą ciężko pracować w dzisiejszych
trudnych czasach. Nikogo nie stać na odpoczynek, nawet przy wielkich dochodach.
Dlatego właśnie żonom tak pusto w życiu i nudno podjęła Jennifer. Często żałuję,
że się tu pokazałam. Ale dobrze mi tak! Nie trzeba było zaczynać!
Czego zaczynać, moja droga?
Nie powinnam wyjść za Vala& No i& pani Parcivalowa westchnęła ciężko.
Zmieńmy lepiej temat.
Uprzejma starsza dama zagaiła rozmowę o fasonie spódnic noszonych ostatnio w Paryżu.
Panna Marple zastukała do drzwi gabinetu, a gdy inspektor Neele poprosił, by weszła,
zwróciła się do niego:
Bardzo byłabym wdzięczna, gdyby obecnie zechciał mi pan nie przerywać. Pragnęłabym
uzgodnić i skontrolować kilka istotnych punktów z. wyrzutem spojrzała na detektywa.
Właściwie nie skończyliśmy poprzedniej rozmowy.
Przepraszam i przyznaję, że zachowałem się mało uprzejmie odparł detektyw z
najbardziej ujmującym uśmiechem. Zaprosiłem panią na konsultację, a sam przez cały czas
gadałem.
Nic się nie stało, inspektorze, bo widzi pan, wtedy nie byłam jeszcze gotowa do
wyłożenia na stół wszystkich kart. Nie chciałabym oskarżać nikogo bez. niezachwianej
pewności& To znaczy niezachwianej pewności we własnym przekonaniu. W tej chwili jestem
pewna.
Czego jest pani pewna?
Wiem, kto zabił Keksa Fortescue. Sprawę przypieczętowało to, co pan powiedział o
marmoladzie. Pojęłam wtedy jak , a także kto i że morderstwo mieści się w granicach
logicznego działania.
Inspektor Neele wytrzeszczył oczy, a starsza dama zauważyła jego zdumienie, więc podjęła
szybko.
Niestety, inspektorze, zdaję sobie sprawę, że niekiedy trudno mi zdobyć się na
przejrzyste formułowanie myśli.
Jak dotąd, proszę pani, nie bardzo rozumiem, o czym właściwie mówimy bąknął
niepewnie detektyw.
Najlepiej jeszcze raz zacznijmy od początku, jeżeli naturalnie czas panu pozwala.
Chciałabym przedstawić swój punkt widzenia. Ja, inspektorze, dużo gawędziłam z ludzmi, z
panną Ramsbottom, panią Crump, jej mężem. Ma się rozumieć, Crump jest łgarzem, ale, widzi
pan, to na jedno wychodzi, jeżeli oczywiście wiadomo z góry, że kłamca musi kłamać.
Musiałam, inspektorze, zbadać do gruntu sprawę rozmów telefonicznych, nylonów, takich
rzeczy.
Neele słuchał nadal z szeroko otwartymi oczami. W myśli zadawał sobie pytanie, w co
właściwie pozwolił się wciągnąć i jak mógł sobie wyobrażać, że w pannie Marple znalazł
wartościowego współpracownika o logicznym sposobie rozumowania? Obecnie sądził, że
panna Marple ma zamęt w głowie, lecz nie przekreślał pewnej wartości zebranych przez nią
informacji. Wszystkie swoje sukcesy zawdzięczał umiejętności pilnego słuchania, toteż i teraz
słuchał pilnie.
Zechce pani wyłożyć mi wszystko powiedział. Ale jeżeli łaska, od początku, od
samego poczÄ…tku.
Ma się rozumieć, inspektorze obiecała starsza dama a samym początkiem, jak się
pan wyraził, była Gladys. Pozwolił mi pan zabrać wszystkie jej rzeczy i dzięki temu plus
nylonowe pończochy, rozmowy przez telefon, dodając jedno do drugiego stworzyłam zupełnie
przejrzysty obraz. Chodzi mi naturalnie o pana Fortescue i taksynÄ™.
Stworzyła pani teorię na temat taksyny w słoiku z marmoladą i śmierci Reksa Fortescue?
zdumiał się Neele.
To nie teoria, inspektorze odrzekła skromnie panna Marple. Ja wiem.
Detektyw po raz trzeci wytrzeszczył oczy.
Bez wątpienia zrobiła to Gladys uzupełniła informację starsza dama.
XXVI
Neele popatrzył na pannę Marple z niedowierzaniem i zdumieniem:
Twierdzi pani. że Gladys Martin zamordowała z premedytacją Reksa Fortescue? Przykro
mi, ale nie wierzÄ™.
Nie, inspektorze. Gladys nie chciała go zabić, lecz zabiła mimo wszystko. Sam pan mówił,
że podczas wstępnego przesłuchania była zdenerwowana, niespokojna, jak gdyby miała coś na
sumieniu.
Tak. Ale nie morderstwo!
Oczywiście: nie morderstwo, Nic zamierzała uśmiercić nikogo. Kiedy doprawiała
marmoladę taksyną, w głowie jej nie postało, że to trucizna.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Christine Feehan Dark 05 Dark Challenge
- Christian Jacq [Ramses 04] The Lady of Abu Simbel (pdf)
- Cole Allan & Bunch Christopher Sten Tom 5 Zemsta Przeklętych
- Christian Jacq [Ramses 02] The Temple of A Million Years (pdf)
- Agata Christie Obligacje za milion dolarĂłw
- 02 Christine Rimmer Rezydencja na wzgĂłrzu
- William Lilly Christian Astrology Volume 1
- 154. Flynn Christine Radosne święta
- Beaton M.C. Agatha Raisin 02 Agatha Raisin i wredny weterynarz
- Christie Agatha Kot wśród gołębi
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- agniecha649.htw.pl