[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Chciał wtedy zostawić jej drogę odwrotu, by mogła swobodnie odejść. Ale on nie jest takim typem
faceta. A Lexi takim typem kobiety.
Ponownie skupił się na zadaniu. Co się dzieje?! On nie ma problemów z koncentracją.
Szczebiot stażystki. Nie, dłużej tego nie wytrzyma.
- Czego znowu nie rozumiesz? Jestem teraz zajęty. To najtrudniejszy etap tej operacji. Muszę idealnie
dopasować brzegi. Jeśli coś schrzanię, pacjentka będzie do końca życia miała na twarzy szpecącą bliznę. A jak
zrobię to porządnie, blizny zbledną, nie znikną całkowicie, ale mało kto je zauważy. Co mam zrobić? Dać się
zdekoncentrować, żeby odpowiadać na pytania, na które odpowiedzi powinnaś znać, zanim weszłaś na blok?
Czy mam cię olać i robić swoje?
Mimo maski zasłaniającej twarz widać było, że szczęka jej opadła. Czekał na kaszlnięcie anestezjologa
albo siostry operacyjnej. Był to umówiony znak, że powinien odpuścić. A tu nic, martwa cisza.
Najwyrazniej i oni mieli dość stażystki.
- Ale ja tu jestem, żeby... - zaczęła.
- Nie. - Potrząsając głową, uniósł wysoko igłę. - Po prostu nie. - Wskazał drzwi.
Sekundę pózniej dziewczyna wybiegła z sali.
Cisza w sali wcale nie była złowieszcza. Przeciwnie, rozległo się westchnienie ulgi.
Często był krytykowany za bezpośredniość, ale nie tym razem. Uśmiechnął się do pielęgniarki.
- Co teraz?
- Naszym zadaniem jest przywrócić pacjentce urodę - odparła - więc wracajmy do roboty.
Skończyli godzinę pózniej.
- Mój raport będzie długi - zwrócił się do pielęgniarki. - Chcę osobiście zdjąć szwy. Chcę też, żeby
opatrunek pozostał na miejscu do jutra i będę przy jego zmianie. Podejrzewam, że pacjentka dozna szoku, więc
muszę mieć trochę czasu, żeby ją pocieszyć.
- Nie ma sprawy. Przekażę te zalecenia pielęgniarkom oddziałowym. Iain, co się z tobą ostatnio dzieje?
- zapytała wesoło. - Jakiś czas temu wydawało mi się, że wracasz do formy, ale mam wrażenie, że ktoś się za
L R
T
tym kryje. - Pielęgniarka była po pięćdziesiątce i od dwóch lat pracowała z Iainem. Należała do nielicznych,
którym taki komentarz uchodził płazem.
Zciągnął maskę i rękawiczki, ignorując jej ostatnią uwagę.
- Dopiszę jeszcze wskazówki na temat nawilżania oraz masażu dla tej pacjentki. Dasz mi pięć minut?
Ale pielęgniarka nie dawała za wygraną. Wyminęła go, zdejmując maskę.
- Powiesz mi, jak ona się nazywa? - zapytała z szelmowskim uśmiechem.
Z jednej strony go to rozbawiło, z drugiej nie miał w zwyczaju żartować na bloku z personelem.
Wiedział, że za plecami przezywają go niedzwiedziem grizzly.
Pochylił się nad umywalką.
- Nie mam pojęcia, o co ci chodzi. - Uśmiechnął się. - Jak cię przyłapię na rozsiewaniu plotek na mój
temat, to ciÄ™ potraktujÄ™ gazem znieczulajÄ…cym.
- Myślę, że po tylu latach na bloku już się uodporniłam. I tak się dowiem, przede mną nic się nie
uchowa.
W szatni włożył garnitur, ponieważ za godzinę miał być na Harley Street.
Rzeczywiście się boi, że ktoś się dowie o nim i o Lexi? Nie był tego pewien. Bo to dla niego nowa
sytuacja. Nawet o tym z nią nie rozmawiał.
Nie był pewien, jak by się czuła, gdyby inni się o tym dowiedzieli. Na personelu szpitala nie zrobiłoby
to większego wrażenia, bo mało kto ją znał. Ale w klinice? Trzeba z nią porozmawiać.
Gdy wiązał krawat, odezwał się jego pager. Spojrzawszy na wyświetlacz, ściągnął brwi. Sekretarka
wzywała go wyłącznie w nagłych przypadkach.
Carol Kennedy, prezenterka telewizyjna, którą operował kilka tygodni temu. Do tej pory wszystko szło
gładko. Lexi nawet przeprowadziła z nią drugi wywiad już po operacji. Carol chciała pokazać telewidzom,
przez co przeszła i że jest światełko w tunelu.
Ruszył do najbliższego automatu telefonicznego. Jeżeli coś złego działo się z pacjentką, chciał
natychmiast się tym zająć. Nigdy nie każe pacjentom czekać. Nigdy.
L R
T
ROZDZIAA DZIESITY
Po raz trzeci spojrzała na komórkę.  Musimy porozmawiać".
Co to znaczy? Czuła ucisk w dołku, odkąd po raz pierwszy, po południu, przeczytała tę wiadomość.
Próbowała się dodzwonić do Iaina, ale nie odbierał, a sekretarka oznajmiła, że jest zajęty na bloku
operacyjnym.
Dochodziła dwudziesta. Chyba już jest w domu. Przerażona nacisnęła przycisk dzwonka.
Gdy stanął w drzwiach, zauważyła, że nadal jest w garniturze. Był zmęczony, ale na jej widok się
uśmiechnął.
- Cześć, właśnie miałem do ciebie dzwonić. Trochę jej ulżyło.
- Co się stało? - Weszła do środka. - Ktoś, kogo znam? Przytaknął.
- Carol Kennedy miała krwotok. Musiałem ponownie zabrać ją na operację.
- Och... Co się stało? - Weszła do kuchni, żeby rozpakować zakupy.
Uśmiechnął się krzywo, sięgając po chleb z chrupiącą skórką, który wyłożyła na stół.
- Właśnie to. Albo coś podobnego. - Potrząsnął głową. - Powiedziano jej, co może jeść, ale ona uznała,
że wie lepiej i może zjeść coś, co bardzo lubi. Niestety przełyk jeszcze się porządnie nie zagoił.
Lexi spoglądała na bochenek w jego ręce.
- Nie przyszłoby mi do głowy, że taka skórka może uszkodzić przełyk.
- Normalnie nie może, ale po tak delikatnym zabiegu trzeba uważać, co się je. - Sięgnął po ser,
marynatÄ™ i szynkÄ™. - Wybieramy siÄ™ na wieczorny piknik?
- Iain, nie umiem gotować - wyznała. - Staram się, ale... to grozi zatruciem. - Rozłożyła ręce. - Nie chcę,
żebyś miał co do mnie złudzenia.
Położył jej dłonie na biodrach.
- Nie mam żadnych złudzeń. Lexi, spełniasz wszystkie moje oczekiwania.
- Naprawdę? - Zarzuciła mu ręce na szyję.
Ciągle tam jest, to zdjęcie na parapecie. Czego się spodziewała? Fotografia Bonnie zawsze tam będzie.
Jej podobizny są porozstawiane w całym domu.
Dlaczego jest jej przykro? Przecież Bonnie już tu nie ma. I bez wątpienia cała uwaga lana skupia się na
niej, na Lexi. Więc dlaczego czuje, że to za mało?
Jego dłonie zsunęły się na jej brzuch. Do tej pory nie wspomniał o bliznach, które tarn były. Już mu
powiedziała, że w dzieciństwie przeszła poważną operację, więc pewnie nie chce być natarczywy.
Nieustannie dręczyła ją myśl, że pewnego dnia Iain zapragnie założyć rodzinę, a ona mu jej nie da. To
tylko romans, przygoda. Nie wolno jej o tym zapominać, jeżeli nie chce, by się to dla niej zle skończyło.
Obsypywał pocałunkami jej szyję, a ich stopy powoli obrały kurs na sypialnię. Pora skupić się na tym,
co tu i teraz, bo przez kilka nadchodzących godzin Iain będzie należał wyłącznie do niej.
I takiego go lubiła.
L R
T
Obudził ją natarczywy sygnał pagera Iaina, który błyskawicznie wybrał wyświetlony numer. Przez kilka
minut słuchał w skupieniu. - Fatalnie, bo z jego ust padały same przekleństwa.
- Co się stało?
- Masz dzisiaj trochę wolnego czasu? [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl