[ Pobierz całość w formacie PDF ]

jakie informacje go interesujÄ… i do czego sÄ… mu potrzebne.
Zauważyłem, że w tym momencie Kama grzecznościowo ustąpiła mi pola do popisu.
Zachowałem się więc równie grzecznościowo wobec niej.
- Wiesz dobrze, że obecnie zajmuję się tylko próbą wyjaśnienia tajemnicy starego
testamentu. Wiesz też, że moja misja, może tylko osoba, wzbudziła zainteresowanie
Karola, prawdopodobnie niemieckiej pary z zielonego opla i mniej prawdopodobnie
grupy przestępczej z  Podsołtysem w roli kierowcy granatowego opla. Prawdopodobnie
ci wszyscy nie wiedzą dokładnie, nad czym pracuję. Nie sądzę, by, poza Karolem, byli
zainteresowani odnalezieniem kawałka starego pergaminu, chociaż ten w kręgu
kolekcjonerów osiągnąłby wysoką cenę.
55
- Sugerujesz, że niemiecka para i grupa przestępcza mogą przypuszczać, że
poszukujesz kolejnego skarbu? - trafiła w sedno Kama.
- To właśnie sugeruję. Za każdym razem, gdy podejmowałem misję, pojawiali się
wokół mnie jacyś poszukiwacze skarbów i inni ludzie z Polski i krajów ościennych,
żądni na pozór łatwej zdobyczy.
- Rozumiem, że w tej sytuacji możemy, ostrożnie, uznać Karola za osobę
niezainteresowaną założeniem u ciebie podsłuchu?
- I niezdolną do tego! - dorzuciłem. - Szkoda, że nie widziałaś, jak wyłaził spod
stolika...
- Mamy więc Niemców i grupę przestępczą.
- W krytyczną noc grupa przestępcza była zajęta  Glacą w zajezdzie koło Bartąga.
- Pozostaje więc niemiecka para.
- Tak! Nie sądzę jednak, by ci Niemcy znali mój prywatny adres.
- W takim razie twojÄ… misjÄ… interesuje siÄ™ ktoÅ› jeszcze. Ale kto?
Odezwała się moja komórka.
Dzwonił Wiewiórka senior z pytaniem o umówione spotkanie. Przeprosiłem seniorów.
Mieliśmy się spotkać jutro w jego mieszkaniu.
Kama spojrzała na zegarek:
- Muszę lecieć.
- Już? - rozczarowany sprawdziłem godzinę. - A gdzie masz miotłę? - wysiliłem się na
żałosny żart.
***
Znalazłem właśnie trzecią  pluskwę , gdy zadzwonił domofon. Wpuściłem Pawła.
- No! Nareszcie siÄ™ widzimy, szefie! - zakrzyknÄ…Å‚ szczerze uradowany od drzwi. -
Bierzemy siÄ™ do...
Pokazałem palcem wskazującym, żeby natychmiast przestał nadawać. Zrozumiał i
zamilkł.
- Dobrze, że jesteś, Pawle - ucieszyłem się. - Mieliśmy razem obejrzeć wehikuł, bo coś
w nim zaczęło stukać. Pamiętasz?
- A tak, coÅ› sobie przypominam!
Paweł zachował się bezbłędnie, chociaż miał zupełnie głupią minę.
Wyszliśmy na ulicę, do wehikułu. Otworzyłem maskę.
- Szefie! Co się dzieje? - Paweł pochylił się na silnikiem.
- Dziś w nocy ktoś założył podsłuch w moim mieszkaniu.
- Pewne? - spojrzał z niedowierzaniem.
- Przed twoim przyjściem znalazłem trzy  pluskwy . Pózniej ci pokażę.
- A ten ktoś nie wie, że pan wie o podsłuchu.
- Jeszcze nie wie. Teraz rozumiesz, dlaczego wyciÄ…gnÄ…Å‚em ciÄ™ na ulicÄ™?
- Pamięta pan maksymę: kto mieczem wojuje, ten od miecza ginie? - Paweł zatrzasnął
maskę wehikułu.
-A jakże!
- Pomyślałem, że powinniśmy wykorzystać podsłuch przeciwko intruzowi.
- Rozmawiałem o tym z Kamą...
- Tą z trójkąta?
- Z jakiego trójkąta? - przypomniałem sobie o czworokącie.
- Nieważne! Wycofuję, bo nie znam - spojrzał z chłopięcym uśmieszkiem. -1 co
56
ustaliliście?
- To samo, co powiedziałeś. Rozegramy z nim gry dezinformacyjne, zakończone
wpuszczeniem na jakÄ…Å› rafÄ™. Niech siÄ™ utopi!
- I słusznie! Wpierw jednak musimy ustalić, z kim i o co gramy.
Obserwowałem z ukrywanym zadowoleniem, jak możliwość rozegrania tej gry wciąga
Pawła.
- To dwie podstawowe niewiadome - zauważyłem.
- Otóż to! - angażował się coraz bardziej. - %7łeby ustalić, z kim gramy, musimy
wiedzieć, o co toczy się gra.
- Może toczyć się tylko o to, czego poszukuję.
- Właśnie! Przeciwnik wie, że pan się uaktywnił. Wie, że takiego asa, jak Pan
Samochodzik, nie mógł uruchomić byle drobiazg. Wietrząc duży interes podjął ryzyko i
trud założenia podsłuchu, by wyprzedzić widoczną wokół konkurencję, tak samo żądną
osiągnięcia łatwej korzyści jak on. W dalszym ciągu jednak nie wie, co jest celem
pańskich poszukiwań.
- Zmierzasz do tego, że powinniśmy z marszu wymyślić i podrzucić mu ten cel?
- Oczywiście! I zróbmy to zaraz. Wtedy szybciej dowiemy się, z kim gramy.
Ustaliliśmy, że podrzutek musi być wiarygodny na tyle, by przeciwnik łyknął go od
razu. Tu odwołałem się do doświadczenia:
- Myślę, że będzie wiarygodny tylko wówczas, gdy się nam uda zmusić [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl