[ Pobierz całość w formacie PDF ]
- Do swojego - wyjaśniła Jackie. - To ci pomoże go wyegzorcyzmować!
Blair czekała, aż Nate podejdzie do niej, ale zanim miał szansę, ta blada zdzira w zu-
pełnie niestosownych pomarańczowych szortach podeszła i wzięła go za rękę.
- Będziesz moim partnerem? - Blair usłyszała jej marudzenie. Wszyscy inni mieli już
pary, więc Blair wylądowała z Jackie.
- No, Blair! - pisnęła do niej Jackie. Używała ciężkiego, brązowego tuszu, przez co jej
oczy przypominały ropuchy. - Powiedzmy temu demonowi, gdzie ma sobie pójść!
Nagłe Blair nie była już pewna, czy len ośrodek to naprawdę dobre dla niej miejsce.
- Muszę iść do łazienki - stwierdziła.
Miała nadzieję, że gdy wróci, będzie już po ćwiczeniu i może nawet uda jej się złapać
miejsce obok Nate'a, zanim wszyscy znowu usiÄ…dÄ….
Jackie spojrzała na nią podejrzliwie.
- Dobra, ale szybko. Przypominam, że wszystkie łazienki są obserwowane.
Blair przewróciła oczami, pchnęła drzwi i poszła korytarzem do toalety dla pań. Opłu-
kała ręce, nałożyła błyszczyk, rozpięła sukienkę i pokazała w lustrze nagi biust, żeby zafun-
dować tani dreszczyk obserwującej ją osobie. Potem ruszyła korytarzem. Uchyliła drzwi do
sali, żeby sprawdzić, czy skończyli już ćwiczenie.
Nate i ta zdzira w spodenkach Miu Miu stali obok drzwi. Georgie trzymała ręce na
jego ramionach, a ich twarze dzieliło raptem kilka centymetrów.
- Zastanawiałam się, jak ci podziękować za te róże - usłyszała Blair szept zdziry w
szortach. - Chcę ci zafundować jazdę na kucyku.
Najwyrazniej nie mówiła do demona. Mówiła do Nate'a.
Blair czekała, aż Nate zareaguje z przerażeniem i niesmakiem, ale on tylko wyszcze-
rzył zęby i stał z wywalonym jęzorem, jakby nie mógł doczekać się na więcej.
- Mam zamiar przykryć cię...
Blair wolała nie czekać na resztę zdania Georgie. To było całkiem oczywiste, dlaczego
Nate'owi tak bardzo podobało się na odwyku i dlaczego nagle tak bardzo chciał się zmienić.
Odsunęła się od drzwi, wróciła na korytarz i wyjęła z torebki komórkę, żeby zadzwonić do
matki. Samochód miał przyjechać po nią za dwie godziny, ale nie miała zamiaru czekać tak
długo. Ten ośrodek nie przypominał uzdrowiska. To kolejna sala lekcyjna z bandą nieudacz-
ników, którym brakowało prawdziwego życia.
- Tutaj nie można korzystać z telefonów! - krzyknęła pielęgniarka.
Blair spiorunowała ją wzrokiem i ruszyła do holu. Jedna z recepcjonistek czytała gaze-
tę z reklamą Aez Sereny na tyle okładki.
Nagle coś do Blair dotarło. Nigdy wcześniej nie myślała o Serenie van der Woodsen -
jej rzekomo najlepszej przyjaciółce - jak o królowej powrotów. Zeszłej jesieni Serenę wywali-
li z francuskiej szkoły z internatem, więc musiała wrócić do Nowego Jorku. Miała taką repu-
tację, że tylko najbardziej zdesperowani nieudacznicy z nią rozmawiali. Ale dzięki kilku bły-
skotliwym zagraniom Serena wszystkich odzyskała, łącznie z Blair, a teraz była gwiazdą mię-
dzynarodowej kampanii reklamowej perfum, tylko Serena mogła pomóc wrócić Blair na
szczyt i sprawić, by wszyscy znowu ją pokochali.
Blair wyszła przez szklane drzwi kliniki i stanęła na marmurowych schodach. Zatkało
ją z zimna. Szybko wybrała numer komórki Sereny.
- Blair! - Serena krzyknęła przez telefon. Cały czas im przerywało. - Myślałam, że je-
steś na mnie wściekła. - Zakaszlała głośno. - Boże, jestem taka chora.
- Gdzie jesteś? - dopytywała się Blair. - W taksówce?
- Aha. Jadę na premierę filmową z jakimiś ludzmi, których poznałam przy okazji re-
klamy. Chcesz jechać ze mną?
- Nie mogę - odparła Blair. - Serena, musisz przyjechać po mnie. Powiedz taksówka-
rzowi, żeby pojechał drogą I - 95 do Greenwich. Zjazd numer trzy. Przy Lake Avenue jest
ośrodek Wyzwolenie. Zapytaj kogoś po drodze, gdzie to jest. Dobra?
- Greenwich? Ale to będzie kosztowało kilkaset dolców! - sprzeciwiła się Serena. - Co
się dzieje, Blair? Dlaczego jesteś w Greenwich? Czy to ma coś wspólnego z tym starszym go-
ściem, z którym cię wtedy widziałam?
- Zwrócę ci kasę - przerwała jej niecierpliwie Blair. - I wszystko ci powiem, jak tu
przyjedziesz. To co? Zrobisz to dla mnie, S? - poprosiła, używając zdrobnienia, którego nie
wypowiadała od małego.
Serena zawahała się, ale Blair wiedziała, że intryguje ją pomysł przygody ze starą
przyjaciółką. Telefon zatrzeszczał, lecz było słychać, że Serena podaje kierowcy nowe wska-
zówki.
- Muszę się rozłączyć, bo telefon mi pada! - wrzasnęła Serena - - Niedługo będę. do-
bra? A przy okazji, rozstaliśmy się z Aaronem.
Blair zaciągnęła się zimny powietrzem, a na jej świeżo pomalowane usta wypłynął
szelmowski uśmieszek, gdy docierała do niej nowinka.
- Pogadamy o tym, gdy przyjedziesz.
Rozłączyła się i usiadła na zimnych, twardych stopniach. Zapięła jasnoniebieską bu-
drysówkę z kaszmiru i naciągnęła kaptur, a potem zapaliła merita ultra light. Gdyby ktoś
przejeżdżał wtedy drogą, zobaczyłby tajemniczą dziewczynę w niebieskim płaszczu z kaptu-
rem, zupełnie pewną siebie, mimo rozsypki scenariusza, który trzeba napisać zupełnie od
nowa.
o czym gadamy, gdy nie gadamy o miłości
- Wezcie swoje płaszcze - powiedziała w poniedziałek dziewięcioklasistkom z grupy
A Serena. - Zabieramy was na gorÄ…cÄ… czekoladÄ™ do Jackson Hole.
- Nie martwcie się, mamy pozwolenie - dodała Blair, przeglądając się w lustrze na sto-
łówce. Wróciła do salonu fryzjerskiego, żeby poprawili jej włosy, i teraz wyglądała jak Edie
Sedgwick z okresu fabryki Andy Warhola. Prawdziwa awangarda.
- Wow! - zachwyciła się Jenny, gapiąc się na nią. - Wyglądasz rewelacyjnie.
Jenny była taka szczęśliwa z powodu poznania Leo, że kochała cały świat.
Blair coś sobie przypominała.
- Sprawdzałaś e - maile?
Oczy Jenny się rozświetliły.
- Och, tak. Tak, sprawdzałam!
Blair pomyślała, że śmiało mogłaby wytłumaczyć Jenny, komu zawdzięcza ten stan
absolutnego szczęścia, ale doszła do wniosku, że jeszcze zabawniej jest zostawić ją w całko-
witej nieświadomości i obserwować, jak promienieje. Może mimo wszystko bycie starszą sio-
strą nie jest takie okropnie. Zauważyła, że Elise Wells ma na sobie obcisłą czarną bluzkę za-
miast jednego z tych swoich sztywnych różowych sweterków na guziki. Dobrze. Może matka
w końcu zamordowała jej ojca za to, że okazał się takim dupkiem.
- Jak się układają sprawy z twoim ojcem, Elise? - zapytała Serena, niemal czytając w
myślach Blair.
Ku zaskoczeniu Blair Elise uśmiechnęła się wesoło.
- Dobrze. Wyjechali razem z mamą w ten weekend. - Roześmiała się i trąciła łokciem
Jenny. - Ale nieważne, co u mnie. Jenny ma chyba coś do powiedzenia.
Jenny wiedziała. %7łe czerwieni się jak burak, ale miała to gdzieś.
- Zakochałam się - oznajmiła.
Serena i Blair wymieniły pogardliwe spojrzenia. Akurat teraz za nic nie chciały roz-
mawiać o miłości.
- No dobra, zabierajcie płaszcze - poganiała dziewczyny Serena. - Spotkamy się przed
szkołą.
Powietrze w Jackson Hole przy Madison Avenue było gęste od zapachu tłuszczu Z
hamburgerów i rozchichotanych ploteczek. Kiedy grupa A obsiadła stolik przy wielkim oknie,
Kati Farkas i Isabel Coates skuliły się w kącie tak, żeby nikt ich nie słyszał, i zaczęły dyskuto-
wać nad najnowszymi wydarzeniami.
- Słyszałaś o Nacie Archibaldzie i tej dziewczynie z Connecticut? - zapytała Kati. W
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Cherryh, C J Morgaine Zyklus 01 Das Tor Von Ivrel
- (ebook german) Clausewitz, Carl von Vom Kriege
- 497. Way Margaret Legends of the Outback 4 Naszyjnik Cecylii
- Hassel_Sven_ _Krolestwo_Piekiel_ _Powstanie_warszawskie
- James Axler Deathlands 039 Watersleep
- Dz.U.14.613
- Mroczne_lata_swietlne
- Baccalario_Pierdomenico_ _Kieliszek_trucizny
- Costa, Joaquin El arbolado y la patria
- DomiśÂ„czak Andrzej Bez miśÂ‚osierdzia. Jana PawśÂ‚a II wojna z ludśĹźmi
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- patryk-enha.pev.pl