[ Pobierz całość w formacie PDF ]

żeby się przekonać, jakie zrobił wrażenie. I tam go właśnie znalazłam, otoczonego
wianuszkiem dziewcząt. Kilka młodszych koleżanek patrzyło na niego z podziwem, a starsze
śmiały się z czegoś, co właśnie powiedział. Jedna nawet wyciągnęła rękę i potargała mu
włosy.
Zatrzymałam się przy fontannie. Sukces Gary'ego powinien właściwie mnie cieszyć, a
jednak na ten widok doznałam dziwnego uczucia. Oczywiście nie byłam zazdrosna, z
pewnością nie! Gary zasłużył sobie na tyle uwagi. Przecież przez ostatnie dwa i pół roku
wszyscy - łącznie ze mną - albo z niego kpili, albo w ogóle się do niego nie odzywali.
W tym momencie mnie zauważył. Od razu zrozumiałam, że ta popularność wcale go
nie bawi. Kiedy napotkał mój wzrok, na jego twarzy pojawił się wyraz takiej ulgi, że omal nie
wybuchnęłam śmiechem.
- Molly! Cudownie! - wykrzyknął. - Szybko znalazł brązowo - białą czapkę
baseballową i zasłonił swoją nową fryzurę, po czym utorował sobie drogę wśród dziewczyn.
- Po co ta czapka? - spytałam, unosząc brwi.
- Musiałem ją włożyć w obronie własnej - wyjaśnił. - To prawdziwa dżungla.
- Racja - powiedziałam. - To dżungla, a ty jedziesz na safari. - Odchyliłam daszek
nieszczęsnego nakrycia głowy. - Włóż to z powrotem do szafki i przestań się chować.
- No dobrze - odparł niechętnie. - Skoro tak mówisz... Ale...
Zamilkł, a jego rozmarzony wzrok popłynął gdzieś znad mojej głowy w dół korytarza.
Nie musiałam się odwracać, żeby wiedzieć na kogo patrzy. - Cześć, Colette - wyjąkał, gdy
nadeszła.
Dziewczyna zerknęła na Gary'ego przelotnie i właśnie zamierzała go minąć, gdy nagle
rozszerzyła oczy ze zdziwienia. Wpatrywała się przez chwilę w Gary'ego, po czym rozjaśniła
twarz w uśmiechu.
- Gary, prawda? - mruknęła jak rasowa kotka. - Gary Hadley?
- No... tak - szepnął nieśmiało.
Nie wierzyłam własnym oczom. Choć miałam przygotować Gary'ego do randki z
Colette, nigdy nie sądziłam, że ta dziewczyna kiedykolwiek zwróci na niego uwagę. Ona
jednak patrzyła na niego zachęcająco.
- Wszystko gra - myślałam, gdy odchodzili razem do klasy. - Gary zdobędzie
wymarzoną dziewczynę, a Mark swoje dwadzieścia dolarów.
Tylko co siÄ™ stanie ze mnÄ…?
Nie widziałam Gary'ego aż do lunchu. Mieliśmy się spotkać w barku i omówić
przebieg wydarzeń. Kiedy jednak podchodził do mnie z tacą, zawołała go Colette. Wskazując
mu puste krzesło, poklepała zapraszająco siedzenie. Gary zerknął na mnie nerwowo, ale
szybko podjął decyzję i usiadł obok bogini, która była w swoim żywiole. Zmiała się,
potrząsając ciemnymi lokami, a on uśmiechał się marząco, jakby nikt oprócz tej dziewczyny
dla niego nie istniał.
- Ziemia do Molly McKenzie! Tu Ziemia do Molly McKenzie! - zawołała Jan z
drugiego końca sali. - Trzy razy pytałam, jak ci poszła klasówka z algebry, ale nadal nie znam
odpowiedzi.
- Przepraszam - wyjąkałam, odrywając wzrok od Gary'ego i Colette. - Chyba to do
mnie nie dotarło.
- Z pewnością nie - odparła z uśmiechem. - Gapiłaś się na Gary'ego. Zresztą nic
dziwnego! Ale z niego przystojniak! Kiedyś chciałaś wiedzieć, czy umówiłabym się z nim.
Wtedy twierdziłam, że nie. Mogę zmienić zdanie?
- Nie różnisz się niczym od innych dziewczyn z tej szkoły. Gdzie się podziewałaś w
zeszłym tygodniu, zanim Gary obciął włosy i przestał nosić te okropne okulary? Wszystkie
jesteście takie... płytkie!
- O czym ty mówisz? - zdziwiła się Jan. - Masz jakiś problem?
- Naprawdę nie widzisz, co się dzieje? - spytała łagodnie Beth. - Molly po prostu
zakochała się w nowym Garym.
- Oczywiście, że nie! - krzyknęłam. - Ale dostaję szału, kiedy Colette robi do niego
słodkie oczy, chociaż w zeszłym tygodniu udawała, że go nie zna. Nie rozumiecie, że ona
interesuje się tylko jego wyglądem? Prawdziwy Gary zupełnie ją nie obchodzi. Dlaczego
chłopcy są tacy głupi?
- Bo gdyby byli mądrzejsi, staliby się dziewczynami - odparła gładko Jan. - Wiesz,
Beth. Chyba masz rację. To jest miłość.
Wypadłam z barku, nie przełknąwszy ani kęsa i pobiegłam do łazienki, żeby opłukać
twarz zimną wodą. Przed lustrem zobaczyłam dwie dziewczyny, które właśnie się malowały.
%7ładna z nich nie zwróciła na mnie uwagi.
- W przyszłym semestrze będę chodziła na te same zajęcia co Gary - odezwała się [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl