[ Pobierz całość w formacie PDF ]

śnieg aż parzył go w twarz. Zacisnął zęby i wstał. Przez dłuższy
koloru twarzy, ale i te bursztynowe tęczówki były mętne
203
202
i bez wyrazu. Znieg osiadł na krzaczastych brwiach i pokrytej trzech, mocno wparła ręce w deski podłogi i odepchnęła się
kilkudniowym zarostem szczęce. A na wąsach była gruba w górę. Jęknął. - Pomóż... mi... O, Boże, nie dam rady. Boże!-
warstwÄ… szarego lodu.
wysapała, upadając na podłogę.
Kubek wypadł z ręki dziewczyny i uderzył o podłogę.
Ręka Kamiennego Człowieka przesunęła się powoli w stronę
Niesamowity dzwiÄ™k odbiÅ‚ siÄ™ echem w martwej ciszy na­
nogi od łóżka, potem ją objęła.
miotu.
- Teraz!
Kamienny CzÅ‚owiek chciaÅ‚ coÅ› powiedzieć, ale z opuch­
Szarpnęła się do góry i udało jej się podnieść go na kolana.
niętych, popękanych ust nie wydobył się żaden dzwięk.
Trzymając się kurczowo ramy łóżka, wstał i rzucił się w poprzek
Devon podbiegła do niego. Otoczyła go w pasie ramieniem,
posłania. Głowa dotykała brezentowej ściany namiotu, a nogi
a potem ściągnęła mu kaptur i rękawice. Kamienny Człowiek
zwisały z drugiej strony łóżka.
objął ją. Dziewczyna czuła drżenie rąk, którymi przyciskał ją
Devon położyła rękę na czole Kamiennego Człowieka.
mocno do siebie. Dobry Boże, pomyślała z przerażeniem, on
jest zimny jak sopel lodu. ByÅ‚o rozpalone. WdrapaÅ‚a siÄ™ na łóżko obok niego. Prze­
- Dev? - usłyszała chrapliwie wyszeptane słowo. wrócenie go na plecy zajęło jej kilka minut. Rozpięła guziki
Podniosła głowę. Mężczyzna pochylił się nieco i lodowate ciepłej koszuli z wełnianej flaneli i rzuciła ją na podłogę.
usta dotknęły leciutko jak motyl warg dziewczyny, a pózniej
Potem rozpięła guziki grubych, także wełnianych spodni
znieruchomiał, powieki opadły mu na oczy. Czekała przez
i zaczęła je ściągać. Zatrzymały się na udach. Spojrzała
chwilę, a potem odsunęła się od niego. Runął na podłogę.
i zdrętwiała. Na czerwonych kalesonach widniała czarna,
O, mój Boże! Kamienny Człowieku, wstań!
sięgająca aż do pachwiny plama. Mocniej szarpnęła spodnie.
Upadła przy nim na kolana i szukała na jego nadgarstku
Ani drgnęły.
pulsu. Walczyła z ogarniającą ją paniką. Trzęsącymi się rękami
Och, na litość boską. Przesunęła się do tylu, aż do kolan
próbowała zerwać z mężczyzny zamarzniętą kurtkę. Bezwładne
leżącego mężczyzny. Złapała mocno za pasek i pociągnęła.
ciało stawiało jej opór przy każdym ruchu, nie była w stanie
Udało jej się ściągnąć spodnie, ale oderwała się leż część
go unieść.
kalesonów wraz z przylepionym do niego kawaÅ‚kiem zakrwa­
- Boże, Kamienny CzÅ‚owieku, pomóż mi- bÅ‚agaÅ‚a z jÄ™­
wionej skóry.
kiem.
Kamienny Człowiek zadrżał, ale się nie poruszył.
Nie odpowiadał. Podniosła się i pobiegła do kredensu.
Devon z grozą patrzyła na jego nogę, pokrytą od kolana aż
Zrzuciła na podłogę tuzin noży, zanim znalazła nóż myśliwski.
po pachwinę zaschniętą krwią. Zauważyła coś w górze uda;
Pocięła nim kurtkę, zdjęła ją z niego i odrzuciła.
- Dobrze, Kamienny Człowieku. Teraz musimy wstać- wydawało jej się, że to przepaska. Materiał był czarny od krwi
wysapała. Wsunęła się pod niego i używając własnego ciała i twardy jak skała. Przecięła go nożem myśliwskim.
jak lewarka, próbowaÅ‚a podnieść go do pozycji siedzÄ…cej. ByÅ‚ Zwieża krew trysnęła z dziury w ciele Kamiennego CzÅ‚o­
jak worek zmarzniętych kartofli.
wieka. Spłynęła po rozszarpanej czerwonej wełnie kalesonów
- Teraz, kiedy policzę do trzech... - Gdy doliczyła do
i wsiÄ…kÅ‚a w koc, na którym spoczywaÅ‚ mężczyzna. BÅ‚yskawicz­
nie utworzyła sporą kałużę.
205
204
laudanum. Nic. Nie było nawet czasu, żeby pobiec do sklepu
Otwór po kuli! Ten widok wyrwaÅ‚ jÄ… z odrÄ™twienia. Przycis­
po środek przeciwbólowy Perry'ego Davisa. Zacisnęła zęby
nęła zwiniętą w kłębek nocną koszulę wprost do rany. Kiedy
i zaczęła obcinać nożyczkami poszarpane brzegi rany. Dopiero
upływ krwi nieco się zmniejszył, podniosła udo mężczyzny
kiedy skończyła, odważyła się rzucić zaniepokojone spojrzenie
i obejrzała je z drugiej strony. Westchnęła z ulgą. Kula przeszła
na twarz Kamiennego Człowieka. Odetchnęła z ulgą. Był ciągle
na wylot.
nieprzytomny.
Podbiegła do szafy i wyjęła koszyk z przyborami do szycia.
Nawlekła igłę.
Postawiła go na łóżku, pospieszyła do piecyka i nastawiła wodę
do gotowania w trzech rondlach. Czekając, aż się zagotuje, Trzeba to zrobić!
niecierpliwie postukiwała nogą o podłogę. Była o krok od Zbliżyła do siebie równe brzegi rany i zamknęła oczy,
paniki, całe jej ciało dygotało jak w febrze. zbierając siły. Szybkim ruchem wbiła igłę w ciało. Natychmiast
Nie bądz głupia! Myśl! Co zrobić najpierw? zesztywniała, czekając na reakcję mężczyzny. Nie było żadnej.
Zatamować krwotok! Podbiegła do szafy i wyciągnęła letnią Był chłodny i daleki. Ulżyło jej i szybko zszyła obie rany,
muślinową spódnicę. Rozdarła delikatny materiał od góry do
wlotową i wylotową. Sprawdziła szwy i użyła namoczonego
dołu, zwinęła go w rulon i obwiązała nim udo mężczyzny [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl