[ Pobierz całość w formacie PDF ]

3. Wszystkie te żale wywodzi Jeremiasz z powodu tych utrapień i żywo
maluje cierpienia duszy w owym oczyszczeniu nocy ducha. Bo zaiste godna
jest politowania dusza, którą Pan Bóg wprowadza w tę burzliwą i straszną
noc. Noc ta jest jednak dla dobra duszy, dla osiągnięcia owych wielkich
darów, mających tu swój początek, gdyż jak mówi Job: "Bóg głębokość
odsłania z ciemności i wywodzi na światłość cień śmierci" (72, 22). I wtedy
mówi Dawid: "Noc jak dzień będzie oświecona" (Ps 138, 12). Zanim to
jednak nastąpi, cierpienie, jakie odczuwa, jest niezmierne. Powiększa się ono
na skutek wielkiej niepewności, jaką dusza odczuwa co do swego z nich
wybawienia. Zdaje się jej bowiem, jak mówi prorok, że jej nieszczęście nigdy
się nie skończy i sądzi, jak to również wyraża Dawid, że wrzucił ją Bóg w
ciemności umarłych na wieki. I zafrasował się w niej duch jej i serce jej
zatrwożyło się (Ps 142, 3).
Ból i smutek duszy powiększa się na skutek osamotnienia i opuszczenia, jakie
ogarniają ją wśród tej nocy. Nie znajduje również pociechy ni oparcia w
żadnej nauce i w żadnym kierowniku duchowym. Choćby się jej bowiem
udowadniało dla jej pociechy, że wielkie dobra spłyną na nią z tych udręczeń,
nic jej to nie przekona. Będąc głęboko zanurzona i pogrążona w swej nicości i
nędzy, ma przeświadczenie, że inni, nie wiedząc, jaka ona jest w
rzeczywistości, mówią jej tylko słowa te dla pociechy. I zamiast podniesienia
na duchu odczuwa jeszcze nowy ból, gdyż widzi, że i to nie przynosi jej ulgi. I
tak jest rzeczywiście. Dopóki bowiem sam Bóg nie skończy tego oczyszczenia,
jakie chce w niej przeprowadzić, żaden środek czy sposób nie zmniejszy jej
boleści. Dusza w tym stanie pozostaje tak bezbronna, jak więzień zamknięty
w głębokiej ciemnicy, mający w dodatku ręce i nogi skrępowane kajdanami.
Nie może się poruszyć ani nic ujrzeć, ani z nieba, ani z ziemi odczuć żadnej
ulgi, dopóki duch nie będzie już na tyle subtelny, i prosty, i delikatny, aby
mógł się stać jednym z Duchem Bożym według stopnia miłosnego
zjednoczenia, jakiego Bóg w miłosierdziu swoim raczy mu udzielić. Stosownie
do tego stopnia zjednoczenia, oczyszczenie to jest mniej lub więcej
intensywne, krótsze lub dłuższe.
4. Jeżeli oczyszczenie ma być prawdziwe, cierpienie to, choćby było naj
gwałtowniejsze, musi trwać przez kilka lat. W tym czasie bywają jednak
pewne chwile wytchnienia. Za zrządzeniem Bożym ta ciemna kontemplacja
nie przenika wtedy duszy sposobem oczyszczającym, lecz raczej na sposób
oświecający i miłosny. Czuje się wtedy dusza jakby uwolniona z ciemnicy i z
więzów, i wyprowadzona na wytchnienie wolności i swobody. Wśród obfitych
doznawań duchowych zaznaje i smakuje wielkiej słodyczy, pokoju i miłosnej
przyjazni z Bogiem. Takie chwile sÄ… dla duszy znakiem wybawienia, jakie w
niej sprawia owa noc i zapowiedzią wielkich zysków duchowych. Czasem te
chwile wytchnienia są tak długie, iż dusza sądzi, że skończyły się jej znoje.
Jest to bowiem charakterystyczna cecha przeżyć czysto duchowych, iż dusza
doznając ich sądzi, że się już skończyło wszystko zło i że odtąd nie zabraknie
jej tego dobra, jak to wyraził Dawid doznając podobnych przeżyć: "A ja
rzekłem w dostatku moim: nie będę poruszony na wieki" (Ps 29, 7). Co do
cierpień i oczyszczenia sprawa ma się zupełnie przeciwnie. Duszy wydaje się
wtedy, że nie skończą się one nigdy i że wszelkie dobro opuściło ją na zawsze,
jak to widzieliśmy z przytoczonych wyżej tekstów Pisma świętego.
5. Dzieje się to dlatego, że aktualne posiadanie w duchu jednego przedmiotu
tym samym wyklucza równoczesne posiadanie i odczuwanie innego
przedmiotu, pierwszemu przeciwnego. W części zmysłowej duszy jest to
jednak możliwe, gdyż wrażliwość jej jest jeszcze słaba. Ponieważ jednak
duch nie jest jeszcze zupełnie wolny i oderwany od przy wiązań, jakie tkwią
w jego niższej części, chociaż jako duch nie zmienia się, zmieni się jednak
pod wpływem cierpienia. Widzimy bowiem, że Dawid, który w chwilach
pomyślności sądził, że nigdy nie będzie poruszony, zmienił się całkowicie, gdy
przyszły chwile złe i zmartwienia. Podobnie dzieje się tu z duszą w tych
chwilach obfitości dóbr duchowych. Napawając się nimi w obfitości, nie
dostrzega korzenia niedoskonałości i nieczystości, jaki w nich tkwi i sądzi, że
uznojenia już na zawsze przeminęły.
6. Takie przeświadczenie przychodzi jednak rzadko, ponieważ dopóki
oczyszczenie duszy nie będzie całkowite, bardzo rzadko słodkie udzielanie się
zwykło być tak obfite, aby zakryło wspomniany wyżej korzeń, a przeto dusza
odczuwa, że jej czegoś brak i że jest jeszcze coś do zrobienia, a to nie
pozwala jej radować się ulgą całkowicie.
Czuje bowiem w sobie jakby jakiegoś nieprzyjaciela, który chociaż
uspokojony i uśpiony, może w każdej chwili zbudzić się i wszcząć z nią walkę.
Stąd też im dusza pewniejszą się czuje i mniej na siebie uważa, tym gorszy,
boleśniejszy, ciemniejszy i twardszy będzie stopień jej dalszego oczyszczenia.
Pochłonie on ją i będzie oczyszczał długo, może nawet dłużej niż poprzednio.
Wtedy dusza będzie znowu przekonana, że wszystkie jej dobra przeminęły
raz na zawsze. Nie starczy tu doświadczenie, jakie miała odnośnie do tych
dóbr, które przeminęły, a którymi radowała się po pierwszych uciskach.
Pośród tych dóbr myślała także, że już więcej zmartwień mieć nie będzie.
Doświadczenie to nie uwolni jej bowiem od tego drugiego stopnia przykrości,
płynącego z przekonania, że wszystko to już minęło i nie wróci. To bowiem,
tak bezwzględne przeświadczenie, jak powtarzam, powstaje w duszy z
aktualnego pojmowania duchowego wykluczajÄ…cego wszystko, co temu
pojęciu jest przeciwne.
7. Z tej przyczyny dusze pozostające w czyśćcu cierpią wielkie wątpliwości,
czy skończą się kiedyś ich męki i czy wyjdą kiedyś z tego miejsca. Chociaż
bowiem habitualnie mają trzy cnoty teologiczne: wiarę, nadzieję i miłość, to
jednak aktualne uczucie zmartwienia i pozbawienia Boga nie pozwala im
radować się rzeczywistym dobrem i pociechą tych cnót. Wprawdzie wiedzą,
że chcą kochać Boga, nie przynosi im to jednak pociechy, gdyż nie sądzą,
żeby Bóg je kochał i że mogą być godne Jego miłości. Owszem, przeciwnie,
widząc się pozbawionymi Boga i pozostawionymi w swej nędzy, uważają, że
słusznie są przez Niego wzgardzone i odrzucone, i to już na zawsze.
Podobnie ma się rzecz i w tym oczyszczeniu. Dusza chce kochać Boga i
oddałaby tysiąc razy swe życie dla Niego (i tak jest rzeczywiście, bo w tych
utrudzeniach dusze istotnie bardzo miłują Boga), nie przynosi jej to jednak
ulgi, lecz jeszcze większe sprawia zmartwienia. W pragnieniu bowiem Bożej
miłości, które ją całą przejmuje, widzi równocześnie całą swą nędzę. I nie
może uwierzyć, że Bóg ją kocha i że ona na tę miłość zasługuje. Przeciwnie,
widzi, że zasługuje na odrzucenie nie tylko przez Boga, ale przez wszystkie
stworzenia i to na zawsze. Boleje więc niewymownie widząc, że zasługuje na
odrzucenie przez Tego, którego tak kocha i pragnie.
Rozdział 8 [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl