[ Pobierz całość w formacie PDF ]

płakała na przemian.
ByÅ‚o to tak niepodobne do Mali, że Mörkmoen dopiero teraz zdaÅ‚ sobie sprawÄ™ z tego, ile
musiała wycierpieć w ciągu minionych godzin.
- A ty myślisz, że ja się nie cieszę? - roześmiał się głośno, przyciskając ją mocno do
siebie.
- Och, Gard - westchnęła z radością w głosie. - Jestem taka szczęśliwa! Tak bardzo
szczęśliwa, że ten mój mały brzdąc jest znowu bezpieczny.
Stali pośrodku pokoju, mocno przytuleni do siebie, wzruszeni i uradowani, nie umiejąc
wyrazić swych emocji wywołanych powrotem Sindrego inaczej niż w tych kilku
nieporadnych słowach.
Wreszcie, w porywie tych radosnych uczuć, Gard pocałował Mali w policzek.
Odpowiedziała uśmiechem, co on uznał za dobry znak. Zanim oboje zdążyli się
zorientować, Mali poczuła nagle, że jego usta przywarły do jej warg w ciepłym i czułym
pocałunku, który po prostu ją obezwładnił. Mimo wszystko próbowała odsunąć się do
tyłu, lecz on nie zamierzał jej puścić.
- Mali! - wyszeptał, wtulając twarz w jej włosy. - Powiedz, dlaczego nie chcesz zostać
moją żoną? Tak bardzo tego pragnę!
Zacisnęła zęby, starając się nie poddawać uczuciom.
- Dlaczego? - spytała szeptem, wdychając delikatny, lecz oszałamiający zapach jego
skóry.
- Przecież od chwili kiedy się spotkaliśmy, myślę o tobie dzień i noc - wyznał
nieoczekiwanie. - Jest nam tak dobrze razem. Nigdy jeszcze nie spotkałem kogoś
takiego jak ty, z kim można zwyczajnie sobie porozmawiać i nie czuć się nieswojo czy
niezręcznie. Poza tym ty jesteś tak bardzo kobieca.
- Ja? Kobieca?
- Tak. Twoja kobiecość polega na tym, że przy tobie czuję się wielkim i wspaniałym
mężczyzną. - Gard roześmiał się głośno, ale zaraz znowu spoważniał. - Poza tym pragnę
cię. Nigdy dotąd nie czułem czegoś takiego do żadnej kobiety, do tej pory ani razu nie
zakochałem się w nikim tak prawdziwie. Dlatego nie wyobrażam sobie, żebym mógł się z
tobą rozstać. Dlaczego ty mnie nie lubisz?
- Ja ciebie nie lubię? - Mali uśmiechnęła się smutno. - Moim największym pragnieniem
jest, by resztę życia spędzić razem z tobą. Tak bardzo chciałabym być twoją żoną.
130
Po raz kolejny wprawiła Garda w osłupienie.
- Naprawdę? Ale przecież powiedziałaś...
Odsunęła się od niego i usiadła na kanapie.
- Usiądz tu przy mnie, przeżyłam dziś tyle emocji, że nogi nie chcą mnie już nosić.
Usiadł posłusznie, oszołomiony jej szybką zmianą decyzji.
Mali westchnęła ciężko.
- Czy ty naprawdę nic nie rozumiesz? Przecież aż do tej chwili ani razu choćby jednym
słowem nie dałeś mi odczuć, że coś dla ciebie znaczę. Domyślałam się, że ci się
podobam, ale to jeszcze za mało, żeby się żenić. Nie chciałam być zwykłą maskotką.
- Nie sądziłaś chyba przecież... Wybacz mi, Mali... ależ ze mnie osioł! Nie jestem
przyzwyczajony do obcowania z wrażliwymi, czyli prawdziwymi kobietami. Nie chciałem
iść z tobą tylko do łóżka, nie dając ci do zrozumienia, że mam wobec ciebie poważne
zamiary.
Mali roześmiała się na cały głos i wtuliła się w jego ramiona.
- Teraz czuję się jeszcze bardziej szczęśliwa. Twój pomysł przeprowadzki jest naprawdę
wspaniały. Nawet sobie nie wyobrażasz, z jaką radością wyniesiemy się z tego miasta.
Sindre będzie zachwycony!
- Już się cieszę na samą myśl o tym. Ale czy moglibyśmy choć na trochę zapomnieć o
Sindrem? - szepnął jej do ucha. - Jest pod dobrą opieką w szpitalu i nic mu już nie grozi.
Teraz chciałbym zająć się wyłącznie tobą...
Mali nie miała nic przeciwko temu.
131
ROZDZIAA XXIX
No, nareszcie, pomyślał Lomann, zatrzymując samochód na drodze wiodącej przez las
prosto nad morze. Teraz nastąpi to, czego najbardziej się obawiam. Ale jeśli nic mi się
nie stało i zupełnie dobrze się mam po tych wyścigach tam, przy domku, kiedy uciekł mi
ten przebrzydły smarkacz, to poradzę sobie i tutaj! Przecież lekarz powiedział, że
zagrożenie minęło. To wszystko tylko nerwy... [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl