[ Pobierz całość w formacie PDF ]

Hrabia Ildefons, krótko posłużywszy w wojsku, gospodarował teraz przy
matce, żywiąc nadzieję, że go ożenienie na nogi postawi. Był to młodzieniec
150
V o l k s g a r t e n - założony w latach 1821 - 1823 park w Wiedniu,
licznie uczęszczany
151
S a c h e r - istniejąca do dziś duża kawiarnia usytuowana w pobliżu
Opery Wiedeńskiej, przy Operngasse 8
152
L u b o m i r s c y, P o t o c c y - wielkie polskie rody magnackie
76
za wcześnie wyłysiały, ale rumiany i otyły, dosyć milczący, o którym nic cha-
rakterystycznego powiedzieć nie było można. Miał tyle talentu w postępowa-
niu, że nigdy fałszywego kroku nie zrobił, ale też i stanowczego a szczęśliwe-
go dotąd nie udało mu się postawić. Przypisywano to zbytniej ostrożności i
obrachowaniu, które często było przesadzenie baczne, bojazliwe i odejmo-
wało potrzebną energię do znalezienia sobie drogi na świecie.
Matka, przywiÄ…zana czule do syna, dobra kobiecina, niezmiernÄ… wagÄ™
przypisująca swemu tytułowi, żyła w nim i dla niego tylko, całe dnie szyła
coś na kanwie153 i zamyślona wzdychała. Gdy z powrotem od Bończy pod-
szepnął jej syn o Gromach, zerwała się przejęta cała tą myślą szczęśliwą i
byłaby może syna tegoż dnia zawiozła, gdyby ostrożny hrabia Ildefons nie
objawił jej, że przody należy wszystko jak najpilniej obrachować i obmyśleć.
Wierząc w syna, zdała na niego naznaczenie czasu, a sama wybierała się,
tylko troszcząc o to, jak ma wystąpić.
Do tych dwóch hrabiów dodać należy trzech baronów mniej więcej upraw-
nionych do noszenia tego tytułu. Dawano go im po miasteczkach i nie wi-
dzieli przyczyny, dla której by jako szlachcice mieli go odrzucać, gdyż, jak
wiadomo, każdy u nas nobilis154 był sobie w najpełniejszym wyrazu tego zna-
czenia lieber Baron155.
Pierwszy baron, Modest Podzamski, do imienia familijnego dodajÄ…cy dla
powagi nazwę herbu  Leliwa , pisał się Leliwa-Podzamski. Nazwisko nawet
często się absentowało156, a pięknie brzmiące herbowne zawołanie zostawało
samo. Baron Modest był niesłychanie czynnym i zapobiegliwym człowiekiem,
charakteru gorącego, temperamentu zapalczywego. Przerzucał się w życiu na
niższe drogi, szukał szczęścia po wszystkich kątach i może dlatego, że za nim
tak zapalczywie gonił, nigdzie go znalezć nie mógł. Leliwa miał stryja, którego
użyć do wprowadzenia do domu baronównej zamierzał. Stryj był świadkiem
podpisanym na testamencie barona Wilmshofena. Stryj ten był sobie czło-
wiek dobry, szlachcic siedzący w kącie swym, grający chętnie w wista157, gdy
partyjka się trafiła. Bogu ducha zresztą winien i mocno niecierpliwiący się na
synowca, który go swą ruchawością do rozpaczy przyprowadzał. Nie było w
okolicy czynniejszego próżniaka nad pana Modesta Leliwę. Rzadki dzień
przesiedział w domu, musiał być wszędzie, nie mógł najmniejszej zręczności
wścibienia się gdzieś pominąć. Musiał być na każdym jarmarku, odpuście,
imieninach, balu, wyścigach. Patrząc nań, zdawać się mogło, iż od tego życie
jego i przyszłość zawisły; wyjeżdżał często przede dniem z domu, zamęczał
konie, aby stanąć w miejscu na czas i z cygarem w ustach wyjść na rynek, i
nic nie robić. %7ładen pojedynek, zjazd obyć się bez niego nie mogły, ofiarował
swe posługi każdemu, rwał się do robót najrozmaitszych i mimo najlepszych
chęci na pojednaniach wychodził z guzem, a na spekulacjach ze stratą. Do-
dajmy do tego, iż grać lubił namiętnie, i może to go tak gnało, gdziekolwiek
153
k a n w a (fr.) - sztywna tkanina siatkowa z grubych nici, używana jako
podkład do wyszywania i robót włóczkowych
154
n o b i l i s (Å‚ac.) - szlachta
155
l i e b e r B a r o n (niem.) - sobie pan, od nikogo niezależny
156
a b s e n t o w a ć s i ę (łac.) - być nieobecnym, nie występować
157
w i s t (ang.) - gra w karty, w której biorą udział cztery osoby grające
pełną talią kart
77
się ludzie zbierali i gdzie karty mogły być w robocie. Przegrywał prawie zaw-
sze, chociaż grał doskonale i z wielkimi obrachowaniami. Baron Modest był
przystojnym mężczyzną, ale do kobiet równie miał mało szczęścia jak w kar-
tach.
Drugim baronem był Rębaczewski, mimo nazwiska swego najspokojniejszy
człowiek w świecie, wielki miłośnik ogrodu i natury. Lubił on w ogóle wszyst-
ko, co było pięknym, choć smak często mu dziwne figle wyrządzał. Przyozda-
biając swą wiejską siedzibę, trafiał na pomysły, które ją najdziwaczniejszym
płodem fantazji uczyniły. Wieś zowiąca się Grochówka wyglądała na coś cu-
downego, tyle tam było przyozdobień kosztownie i niezręcznie wzniesionych
na to, ażeby się ludzie z nich śmieli. Nie zważając na to, Rębaczewski owe
cuda natury i sztuki, gotyckie ruiny, kunsztowne pieczary, wodospady bez
wody itp. pokazywał chlubiąc się nimi.
Rębaczewskiemu dawno należało się ożenić, miał lat trzydzieści kilka, tył i,
co go najbardziej bolało, szczytnych pomysłów swoich nie mógł przy ograni-
czonych środkach doprowadzić do skutku; wzdychał zawsze i powtarzał: 
To, com zrobił w Grochówce, którą wszyscy podziwiają i oglądać przyjeżdżają, [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl