[ Pobierz całość w formacie PDF ]

 Widzieliście ja z panem, pana w chacie?
 Nie.
 A kiedy tak, to łgarstwo i złość ludzka, Ulana nigdy by taką nie była.
 Nu, a teraz jest  odpowiedział żywo Pauluk  co my widzieli, to i powiemy. Po
waszym wyjezdzie Ulana chodziła w las za grzybami i widzieli ją, jak szła, a potem w
chwilkę i pan za nią. Ja sam szpiegowałem ją, gdy szła do ekonomowej, weszła w pań-
ski ogród i tam znikła. A do folwarku nie przez dwór droga. Wczoraj w nocy stary
Ułas zachorował, prosił wody; Pryśka wody przyniosła, a w komorze szukali Ulany,
nie było. Mówiła znów rano, że po nią w nocy ekonomowa przysłała.
 A może i ona  odrzekł Okseń.
 Oj, nie, nie  rzekł Pauluk.  to nie to, dziecko ekonomów zdrowe. Oni maja słu-
gę, po co im Ulana? Wszyscy dworacy widzą, jak się pan odmienił. Jakub dworak coś
już przewąchał i śmieje się tylko, kiedy Ulane zobaczy. Nawet na folwarku gadają i ja
sam słyszałem ekonomowę, jak mówiła cyrulikowi, że pan daleko teraz weselszy, a
bodaj aby tylko nie wpadła mu w oko która kobieta ze wsi, bo gdzieś nocami chodzi,
czego dawniej nie było.
Stary Okseń, który bledniejąc słuchał opowiadania, szarpał na sobie świtę i oczyma
okropnie wywracał, uderzył pięścią w stół łając:
- Bodajby przepadła i z wami razem, Lewko, coście jej dopilnować albo wybić nie
mogli, żeby poleżała z pół roku. Czy to nie mogliście rady dać? Czy to nie ma kijów w
płocie albo rózeg w lesie? Czy to wy nie ojciec, Lewo, albo wy Pauluku, czy to nie
rodzony brat? Toście patrzali, a nic nie gadali i dawaliście jej broić? A jacy wy teraz
mądrzy mnie to na głowę kłaść, jak byście beze mnie nic nie mogli. Albo i wy także,
ojcze, albo to nie ma sposobu na takie rzeczy, albo to pierwszyzna z złą kobietą rady
sobie dać?
 Nie krzyczcie, no, nie krzyczcie  wyrzekł ponuro ojciec rodzony Oksenia.  Sta-
ry ja i siwy i wiem, co robić, a nie miałbym chyba rozumu, żebym ja bił i kaleczył,
kędy ja jej nie wiedział i nie złapał. Kobieta wyłże się gładko, a nam trzeba wierzyć,
bo i lepiej. Pan ,kiedy zły, straszny gorzej wilka, jak ów p o w i a d a ł ( przysłowie
Litwy i Poleszuków). A i wy nie bądzcie głupi, synku, choć to i ty nie młokos, ale wi-
dział ja więcej na świecie od was i innych rzeczy, pamiętam, jak to bywało. A chcesz
prawdy? gdyby to i tak było, tobie, synku, milczeć i cierpieć, bo będzie bieda.
 Będzie bieda! Mnie!  zawołał Okseń coraz tężej pijany.  Albo to ja się boję? A
co on mnie zrobi? Wybije? Niechaj siecze choć na śmierć. W tydzień się skóra zagoi;
w rekruty nie odda, bo nie przyjmą, zabić taki nie zabije. co on mnie zrobi?
 Oj, oj! Jakiś bo ty śmiały  odpowiedział rodzony ojciec  tak jak %7łyd do psa na
powrozie. A jak by wam przyszło pocierpieć, to byście powiedzieli, co ja: trzeba zno-
sić i milczeć.
Lewko i Pauluk dobrze podpili, przerwali mu.
 Oj, ty, już bat ku, krzywo gadasz, co ty chcesz, żeby my hodowali cudze, kukuł-
czyne dzieci? Będziemy cierpieć wstyd w domu? Czy to na to rady nie ma? Co to, że
on pan? A i ja człowiek, i ręce mam takie jak on!... Albo to nie ma ziela w lesie i ognia
w piecu?
28
 Oj! To wy zle gadacie  rzekł sobie znowu ojciec.  Kryj Boże, kto usłyszy, po-
gubicie wy nas. Choćby nas pan ze skóry darł, na to on pan, a ty za jedno takie słowo
pójdziesz, gdzie ciebie więcej twoi nie zobaczą... Milcz bo, milcz.
Okseń zerwał się od stołu i chwycił kija.
 Chodzmy do chaty!  rzekł  już nie wytrzymam, bo mi ręce świerzbią jak ją ob-
łatać23, żeby rok leżała. Ja jej tego nie daruję!
A Pauluk ozwał się:
 Jutro, żeby się pan nie dowiedział, powiemy, że z drabiny spadła leząc na dach.
A Lewko mruknÄ…Å‚:
 Lepiej ja ją sam oćwiczę, bo ja ojciec, a mnie pan za to nic nie zrobi. Wam, jeśli,
Okseniu, skóra na grzbiecie nie świerzbi, nie tykajcie jej sam, bo czort baby nie upil-
nuje; pan się dowie i będzie zle. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl