[ Pobierz całość w formacie PDF ]

mość do zbioru naszej wiedzy. Czy uważacie się za właścicie- Shontemur przypatrywał mu się przez dłuższą chwilę,
li tej stacji? Czy możemy tam wejść i ją obejrzeć? zanim odpowiedział.
Vince powiódł spojrzeniem po twarzach swoich towarzy-  Nie znamy żadnego sposobu, przybyszu z obcej planety
szy i, widząc, że się uśmiechają, zdecydował się udzielić wy-  odparł w końcu.  Jeżeli legendy mówią prawdę, Wielcy
mijającej odpowiedzi. odwiedzali nas kiedyś bardzo często, żeby sprawdzić to, co zo-
 Nie jestem przywódcą naszej grupy, ale sądzę, że chyba stało zapisane. Doszło jednak do wielkiej zawieruchy, o której
nikt nie będzie się temu sprzeciwiał  odparł.  Mimo wszystko powiedzieli moim prapraprzodkom bardzo niewiele, a potem
204 205
w ogóle przestali do nas przylatywać. Obiecali tylko, że pew- przeszkadzać wam w dalszym prowadzeniu zapisków i nota-
nego dnia powrócą. tek. Po prostu utknęliśmy tu, na Wolamii, i chcielibyśmy się
Vince odwrócił głowę, spojrzał na pustynię, nad którą tań- stąd wydostać tak szybko, jak to będzie możliwe. Mam na-
czyły fale intensywnego żaru, po czym przeniósł wzrok na dzieję, że w waszych najstarszych zapiskach sporządzonych
tubylca. wkrótce po odlocie Lenian znajdzie się coś, co mogłoby nam
 I od tamtej pory czekacie na ich powrót?  zapytał. w tym pomóc. Ty także na pewno chciałbyś, żebyśmy stąd
 A cóż innego moglibyśmy robić?  odrzekł Shontemur. odlecieli, prawda?
 Czekamy, obserwujemy i zapisujemy.  Nawet bardzo, gdybyśmy tylko mogli być pewni, że nie
 Zapisujecie? Czy to znaczy, że prowadzicie notatki, czy sprowadzicie tu Złych.
też rejestry? Czego one dotyczą?  Nie jesteśmy zli, do diabła, tylko zagubieni! Powiedzia-
 Ależ wszystkiego! łeś, że kiedy tu przylecieliśmy, wasi Patriarchowie się ukryli.
 Na przestworza wszechświata!  wybuchnął Ziemianin. A zatem musieli jakoś się o nas dowiedzieć, prawda?
 A więc dysponujecie niewiarygodnie bogatym zasobem in-  Oczywiście. Kiedy zobaczyliśmy was po raz pierwszy,
formacji. A może po jakimś czasie niszczycie swoje zapiski? natychmiast zawiadomiłem ich o tym.
Shontemur sposępniał.  W jaki sposób?
 O tym, co ma być zachowane w całości, a co tylko w skró-  Jak zawsze, przez posłańca. Nie mamy latających łodzi,
cie, decydują nasi Patriarchowie  oznajmił.  Jeżeli ktokol- jakimi posługiwali się Wielcy.
wiek inny zniszczy zapiski, popełni poważne przestępstwo.  No cóż, czy nie mógłbyś więc w ten sam sposób prze-
Vince westchnął ciężko. słać mojej prośby?
 Ciekaw jestem&  zaczął niepewnie.  Zastanawiam  Tak, tak właśnie zrobię. Nie wiem jednak, gdzie prze-
się, czy moglibyśmy się zapoznać z niektórymi rejestrami, bywają w tej chwili Patriarchowie, nie mogę ci więc powie-
mam na myśli te najstarsze. dzieć, kiedy otrzymają twoją prośbę.
 Tej kwestii nawet nie będę próbował rozważać  odparł Vince westchnął.
Shontemur powściągliwym tonem, w głosie jego zabrzmiała  Mimo to, bardzo proszę, przekaż ją  powiedział.  I po-
jednak wyrazna nuta dezaprobaty.  Jestem jedynie wodzem zwól, że zwrócę na coś twoją uwagę. Im szybciej stąd odleci-
lokalnej społeczności, dwudziestu dwudziestek Obserwato- my, tym mniejsze prawdopodobieństwo, że ktoś będzie nas
rów, ich rodzin i kilkorga sierot. tutaj szukał i ścigał. Najważniejsze jednak, że się nas pozbę-
 No cóż, kto w takim razie mógłby ją rozpatrzyć?  za- dziecie!
pytał Cullow.  Patriarchowie? Gdzie mogę ich znalezć? Shontemur posmutniał.
Shontemur uśmiechnął się słabo.  Tak czy owak, obawiam się, że wasze przybycie naru-
 Nie mógłbym ci tego wyjawić, przybyszu z obcej pla- szy w poważnym stopniu spokój, jakim się dotąd cieszyli-
nety, nawet gdybym wiedział  oznajmił.  Kiedy się pojawi- śmy. Uczynię jednak wszystko, co w mojej mocy, żeby dopo-
liście, z pewnością się ukryli. móc wam w opuszczeniu Wolamii. Pokażę ci także ostatnie
Vince zapanował nad narastającą w nim irytacją. zapiski, które jeszcze przechowuję.  Wykonał półobrót i spoj-
 Posłuchaj  powiedział.  Nie zamierzamy w żadnym rzał na północ.  Czy zamierzaliście zbadać tamten kanion? 
wypadku wyrządzić im jakiejś krzywdy, nie chcemy także zapytał.  Jeżeli tak, pozwól, że będę waszym przewodnikiem.
206 207
A tymczasem, dopóki to możliwe, przynajmniej udawajmy, Vince spojrzał zdumiony na Shontemura.
że jesteśmy przyjaciółmi.  A zatem, znacie podstawy nauk przyrodniczych, a przy-
najmniej biologii!  zawołał.  Jak to możliwe& To znaczy,
wydaje mi się dziwne, że wasze kolejne pokolenia żyją wciąż
Widok kanionu wprawił Cullowa w osłupienie. Jar miał tak samo, nie zachodzą u was żadne, uhm& zmiany. Czy
co najmniej siedemset metrów głębokości i wyglądał jak sze- wasze społeczeństwo się nie rozwija? Nigdy nie odczuwali-
roka skalna rozpadlina. Usiane zębatymi skałami strome ściany ście pragnienia, żeby zacząć żyć inaczej niż wasi prapraprzod-
opadały ku płaskiemu dnu. Było ono pokryte glebą, która kowie?
musiała się tam gromadzić przez wiele stuleci, spoczywało Shontemur uśmiechnął się.
na nim trochę częściowo zagrzebanych w ziemi spękanych  Dlaczego mielibyśmy chcieć coś zmieniać?  zapytał. 
i pokruszonych głazów. Jest nas tu wciąż tylu, ilu przyleciało, gdyż tak stanowi nasze [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl