[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Amy usilnie starała się opanować emocje.
- Dlaczego zostałeś na zewnątrz, Jake? - spytała z przejęciem. -
Pomyślałeś, co byłoby, gdyby to nie pani Perry czaiła się za
drzewami? Gdyby stał tam jakiś szaleniec z bronią w ręku?
- Wtedy zabrałbym mu ją.
Te słowa nie zostały rzucone na wiatr. Nie miała wątpliwości, że
Jake zrobiłby tak, jak mówi. Jego pewność działała na nią kojąco, lecz
jednocześnie niepokoiła ją.
Na twarzy Jake'a pojawi! się grymas bólu. Amy bardzo chciała
wiedzieć, w jaki sposób został ranny, ale bała się zapytać go o to
102
ous
l
a
and
c
s
wprost. Sama myśl o tym, że leżał w jakimś szpitalu, osamotniony i
cierpiący, sprawiała jej niewysłowiony ból.
- Martwiłaś się o mnie? - spytał miękko.
- Oczywiście, że tak.
- Przecież Winchester był ze mną.
- Winchester? Nie rozśmieszaj mnie. Ten olbrzym nie
skrzywdziłby muchy! - prychnęła. - Gdyby za drzewami był na
przykład zając, najprawdopodobniej zalizałby go na śmierć.
Rozbawiony tą uwagą, zbliżył się do niej.
- Co ty wyprawiasz? - zaniepokoiła się. - Dlaczego tak na mnie
patrzysz?
- Wiem, iż ryzykuję, że mnie spoliczkujesz, ale mimo to chcę
przeprowadzić pewien eksperyment,
- Nie! Jake, nie próbuj mnie całować! Zdajesz sobie sprawę, co
dziś zrobiłeś? - obruszyła się. - Po tym, jak pocałowałeś mnie przy
tych wszystkich plotkarach, będziesz na językach całego miasta!
- To nie był pocałunek - zaprotestował.
- Właśnie że był!
Mogła się cofnąć. Mogła odwrócić głowę. Nie zrobiła tego
jednak. Stała nieruchomo, marząc tylko o tym, aby znów znalezć się
w ramionach Jake'a. Nagle poczuła na wargach ciepło jego oddechu.
Powoli zniżył głowę i musnął jej usta swoimi. Aapczywie chłonęła
zapach jego wody kolońskiej, gdy on obserwował ją spod
przymkniętych powiek.
Nie miała siły mu się oprzeć. Minęło tak wiele czasu.
103
ous
l
a
and
c
s
Ostrożnie rozchyliła wargi. Pieścił ją niespiesznie, głaszcząc jej
włosy i muskając kciukiem jej rozgrzany policzek. A kiedy omal nie
zasłabła z podniecenia, pożądliwie wpił się ustami w jej wargi.
Zwiat zawirował jej przed oczami. Wszystkie myśli odpłynęły
nagle, gdy, drżąc, poddawała się obezwładniającej pieszczocie.
Odwzajemniła pocałunek z taką gwałtownością, o jaką nigdy by się
nie podejrzewała.
Półprzytomną z podniecenia Jake oparł o ścianę. Zarzuciła mu
ręce na szyję i przyciągnęła do siebie mocno. Jej piersi z całej siły
napierały na jego twardy tors.
Wtem w pobliżu rozległ się cichutki dziecinny chichot.
Jake podniósł głowę i rozejrzał się zamglonym wzrokiem.
Zmiech dobiegł znowu.
- O nie! - jęknął.
Puścił Amy z objęć i cofnął się o krok, trzezwiejąc niemal
momentalnie.
- To był pocałunek - powiedział, kiedy znalazł się przy
drzwiach. - Teraz idz się położyć.
- Chyba żartujesz.
Uśmiechnął się w tak szelmowski sposób, że znów ogarnęła ją
fala pożądania.
- Tej nocy nic ci nie grozi - zapewnił ją. - Policja będzie
przejeżdżać tędy co kwadrans. Porozmawiamy jutro. Zamknij za mną
drzwi.
104
ous
l
a
and
c
s
Wciąż jeszcze oszołomiona tym, co się zdarzyło, patrzyła za nim
dotąd, aż zniknął jej z oczu.
- Mamusiu? - Kelsey obserwowała ją, stojąc w drzwiach salonu.
- Całowałaś się z panem Collinsem?
- Czy to cię martwi? - Amy wciąż jeszcze czuła na wargach
dotyk jego ciepłych ust.
Kelsey zastanowiła się, po czym stanowczo pokręciła głową.
- Nie. LubiÄ™ go.
Niestety, Amy także go lubiła. Pomimo tego, co zaszło w
przeszłości.
- Jest fajniejszy od Lestera-stwierdziła dziewczynka.
To przede wszystkim zupełnie inny typ człowieka, dodała Amy
w myślach.
- Chcesz obejrzeć z nami film, mamusiu? Była to ostatnia rzecz,
na jaką Amy miała ochotę.
- W tym filmie gra Harrison Ford - kusiła Kelsey. Nieosiągalny
Harrison Ford nie mógł równać się z Jakiem
Collinsem, który był niemal na wyciągnięcie ręki.
- W porządku. Chodzmy - zgodziła się, wiedząc, że i tak tej nocy
nie zmruży oka.
To wszystko stawało się coraz bardziej niebezpieczne. Ta
kobieta musi umrzeć, bo w przeciwnym razie wyrządzi zbyt wiele
złego. W końcu nie jest głupia. Wystarczy, że właściwej osobie powie
coś, czego nie powinna mówić. Wtedy unieszczęśliwi wiele osób. To
105
ous
l
a
and
c
s
nie byłoby w porządku! Nie można do tego dopuścić, zwłaszcza po
tylu latach! Dlatego ona musi umrzeć. I to jak najszybciej.
Jake leżał na plecach, wpatrując się w sufit.
Doskonale zdawał sobie sprawę, że dziewięć lat temu popełnił
niewybaczalny błąd. Błąd, który bardzo drogo go kosztował. I
nieważne było, że Ronnie nie przekazał mu listów od niej. Bo to on
sam powinien o niej pomyśleć.
Tak wiele razy zapominali się zabezpieczyć. Nie było w tym nic
dziwnego, bo zawsze, ilekroć dotykał Amy, zapominał o całym
świecie.
I to się nie zmieniło. %7ładna inna kobieta nie działała na niego w
taki sposób.
Tymczasem miał sobie do zarzucenia jedno: stchórzył. Nie
potrafiąc znalezć racjonalnego wyjaśnienia dla swojej decyzji sprzed
lat, rozpaczliwie uchwycił się śmierci Briana, która jego samego miała
usprawiedliwić w oczach Amy. Zrobił to, ponieważ nie mógł
pozwolić sobie, by ją utracić. Zbyt wiele dla niego znaczyła.
A on przez ten czas dojrzał i zmienił się. Pragnął teraz poznać
swoją córkę i stać się dla niej kimś ważnym. Nie chodziło o to, aby
Amy udzielała mu pozwolenia, by obejrzał film z małą i jej
koleżankami. Chciał znać swoje dziecko, wiedzieć, co je cieszy, a co
smuci. Patrzeć, jak dorasta i zmienia się w przepiękną kobietę, taką
jak jej matka. Rozpaczliwie pragnął mieć rodzinę.
Czy to nie dlatego zdecydował się zaopiekować Mattem, gdy
tylko dowiedział się o jego sytuacji?
106
ous
l
a
and
c
s
Wprawdzie nie mógł wrócić do przeszłości i zmienić tego, co się
stało, ale za to w jego rękach leżała przyszłość. Mógłby ożenić się z
Amy, adoptować Matta, zdobyć zaufanie córeczki i razem z nimi
stworzyć prawdziwą rodzinę.
I nieważne było, że nie miał żadnego doświadczenia jako mąż i
ojciec. Po prostu intuicyjnie wiedział, jak powinien wyglądać jego
dom.
Tymczasem musiał dokładnie zaplanować strategię działania,
zupełnie tak jak w wojsku. Poznać wroga. Jego słabości i mocne
strony. A potem uczynić wszystko, aby osiągnąć cel.
Pierwszy krok miał już za sobą. Miał nadzieję, że dzisiejszy
gorący pocałunek wiele zmieni.
Amy była teraz o wiele silniejsza niż przed laty. I piękniejsza.
Pozostała jednak tą samą dobrą, ufną i otwartą osobą, którą znał. Tych
cech zazdrościł jej najbardziej i to właśnie przez nie uciekł od niej.
Sam był zawsze skryty i zamknięty w sobie, bo tylko dzięki temu
mógł przeżyć w swoim brutalnym świecie.
Teraz jednak, kiedy tylko był przy niej, czuł, że może nareszcie
zrzucić maskę, którą nosił przez tyle lat, ale brakowało mu odwagi,
aby to zrobić.
Zamknął oczy i obrócił się na bok. Rodzina! Jego rodzina!
To, co dotychczas wydawało mu się nieosiągalne, nagle znalazło
się w zasięgu jego rąk. Jutro rano rozpocznie poszukiwania
prześladowcy Amy. A potem zajmie się całą resztą.
Nazajutrz rano u Jake'a pojawiła się policja.
107
ous
l
a
and
c
s
- Przepraszam, że nachodzimy pana tak wcześnie - powiedział
szeryf Hepplewhite. - Chciałem tylko poinformować pana, że już
usunęliśmy resztki szczątków, ale bardzo proszę, żeby jeszcze nie
zasypywał pan otworu.
- Znalezliście coś?
- Trochę biżuterii. To może być trop pomocny w śledztwie.
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- 473.Grey India Dziedzictwo FitzroyĂłw 02 Tajemnice angielskiej arystokracji
- Cykl Pan Samochodzik (24) Tajemnice warszawskich fortĂłw Tomasz Olszakowski
- MacApp C Tajemnica planety pozbawionej slonca
- 100 sposobĂłw na zaglebienie tajemnic umyslu
- Lovelace Merline Tajemnica medalionu
- Christie Agatha Karaibska tajemnica
- 11 Tajemnica wędrującego jaskiniowca
- 3. Tajemnica starego mistrza
- G.M Siedem Tajemnic Seksu
- 02 Christine Rimmer Rezydencja na wzgórzu
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- patryk-enha.pev.pl