[ Pobierz całość w formacie PDF ]

w pierwszych tygodniach po wypadku. Wcale tak nie myślałam!
- Ale miałaś rację, byłem beztroskim szczeniakiem, ale to ty
musiałaś zapłacić za moją lekkomyślność.
- Powtarzam ci to od lat i powtórzę raz jeszcze  nie jesteś
niczemu winien!
- Miło, że tak mówisz.
- Bo tak myślę.
- To już nieważne. Wtedy byłem bezsilny, teraz mogę coś zrobić,
zapobiec czemuś złemu. I robię to.
- Czemu? Czemu tak bardzo chcesz zapobiec? (31)
- Działając jak kryminalista?! (5)
42
- Nie będziemy rozmawiać w ten sposób  stwierdza oschle
Wiktor.
- Nie bÄ…dz bezczelny.
- Ja?
- A kto?! Wplątałeś mnie w porwanie a teraz zwlekasz z
udzieleniem wyjaśnień.
- Bo najwidoczniej wcale nie chcesz ich wysłuchać, i tak
ostatecznie wygłosisz swoje moralizatorskie sądy.
- SkÄ…d wiesz?
- Sara, znam ciÄ™.
- Widać nie tak, jak powinieneś. Wydaje mi się, że to raczej TY za
wszelką cenę chcesz, żebym, nie znając jeszcze sprawy, przyklasnęła
twojemu postępowaniu.
- Myśl, co chcesz.
- Obiecałeś mi prawdę.
- Chcesz prawdy? ProszÄ™! Razem z Korneliuszem
powstrzymujemy największą katastrofę ekologiczną, jaka kiedykolwiek
miała miejsce w naszym Kraju. Nikt nie chciał słuchać jego ostrzeżeń, a
dziś jest już niemal za pózno na działanie. Dlatego porwaliśmy
Dyrektora. Chcesz wiedzieć więcej? Przeszukaj sieć!
Wiktor wychodzi, z trzaskiem zamykajÄ…c za sobÄ… drzwi, nim
zdążyłaś w jakikolwiek sposób zareagować. Osłupiała, czekasz przez
dłuższą chwilę, w nadziei, że Twój rozmówca wróci. Na próżno.
Zostajesz sama w pokoju, z głową pełną ponurych myśli (40).
43
- Nie wypowiadaj siÄ™ w moim imieniu!  protestuje oburzony
Wiktor.
- Nie chciałam...
- Skończ z tym bezsensownym uporem, jedziemy, koniec
dyskusji!
Przestraszona, godzisz siÄ™ na to. Od czasu Twojego wypadku nie
słyszałaś w głosie Wiktora tak silnego stężenia agresji, strachu i gniewu.
Zdajesz sobie sprawę, że nieświadomie dotknęłaś jego najczulszego
punktu. Odebrał Twoje słowa jako sugestię, iż w pewien sposób jest
jeszcze niedojrzały. Wprawdzie jesteś zadowolona z opiekuńczej
i odpowiedzialnej postawy Wiktora wobec Ciebie, lecz jego próby
udowodnienia własnej dojrzałości niekiedy są wręcz obsesyjne. Nie
masz bynajmniej zamiaru przepraszać go za tę niezamierzoną i
wyimaginowaną krzywdę, przecież to Ty zostałaś wykorzystana i teraz
tkwisz po uszy w jakimś podejrzanym, choć ponoć słusznym,
przedsięwzięciu (15).
44
- Oczywiście!
- Zgaduję, że nie powiesz mi jakie.
- Nie dziÅ›.
- Powiedz przynajmniej, że masz na to jakieś mocne dowody.
- Z pierwszej ręki. Sprawa jest poważna, a władze nie mają chęci
nic z tym zrobić.
- SkÄ…d o tym wiesz? Od tego Korneliusza?
- Tak. I ufam mu. A wyprzedzajÄ…c twoje kolejne pytanie,
sprawdziłem dokładnie każde jego słowo. Mówi prawdę.
- Skoro tak mówisz.
- Jesteśmy na miejscu.
Samochód staje, a Ty opuszczasz go ze słowami:
- Czekam na ciebie jutro!
- Przecież obiecałem.
Ruszasz znajomą ścieżką w stronę swojego akademika. Wiktor
zawsze stara się parkować w tym samym miejscu, dzięki czemu drogę z
parkingu do drzwi wejściowych masz opanowaną do perfekcji. Dosyć
szybko pokonujesz ten odcinek i już po chwili stoisz w windzie, jadąc na
swoje piętro. Po wzięciu szybkiego prysznica kładziesz się i, opatulona
szczelnie kołdrą, długo czekasz na sen, który, gdy nareszcie przychodzi,
wyrywa Cię z objęć ponurej rzeczywistości (35).
45
- Sara, daj spokój...
- Problemy?  pyta niespodziewanie Korneliusz.
- Nie, nie, wyjaśniam coś tylko  zapewnia pośpiesznie Wiktor.
- Mam nadzieję, że nie zdradzasz zbyt wielu szczegółów.
- Oczywiście. Chcę tylko przekonać Sarę, żeby poczekała do jutra
na wszystkie wyjaśnienia.
- Boże, jesteś taki służalczy!  wypalasz poirytowana.
- Nie wypowiadaj się w sprawach, o których mało wiesz  odcina
siÄ™ Korneliusz.
- Kiedy ja właśnie chcę się czegoś o nich dowiedzieć!
- Wszystko w swoim czasie, zobaczymy, co przyniesie dzisiejsza
noc. Jutro twój przyjaciel powie ci, do czego zostałaś wciągnięta.
- Powiedz mi chociaż, czy w grę wchodzą pieniądze?
- O nie!  żacha się mężczyzna.  Nic z tych rzeczy. Nie szukamy
zysku, działamy w imieniu tych, którzy są nieświadomi
niebezpieczeństwa oraz innych, zbyt leniwych, by podjąć jakieś kroki.
Dziś niczego się nie dowiesz, gwarantuję ci to, wróć do siebie,
odpocznij. - Mężczyzna zakończył zdanie głośnym westchnięciem. -
Wiktor, odwiez jÄ….
- Dlaczego go tak traktujesz? (32)
- Dlaczego dajesz się tak traktować? (16)
46
- Sara! Spokojnie, to ja!  głos Wiktora pełen jest, z trudem
skrywanych, emocji.  Wszystko jest dobrze.
- Jeśli to jakiś żart...  woła groznie Dyrektor.
- Do samochodu!  ponownie odzywa się obcy mężczyzna z
wnętrza pojazdu.
Dyrektor posłusznie wypełnia jego polecenie, podczas gdy Ty
stoisz niezdecydowana, nie wiedząc, co właściwie powinnaś zrobić. Pod
wpływem nagłego impulsu postanawiasz również wsiąść do samochodu. [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl