[ Pobierz całość w formacie PDF ]

łokciu i zobaczył szeroką oparzelinę biegnącą wzdłuż lewego boku zwierzęcia.
Mężczyzna przyłożył do skóry konia kilka garści chłodnego, wilgotnego błota i
rozsmarował je dokładnie w poparzonych miejscach. Zerknął jeszcze tylko, czy oba
wierzchowce mają wokół wystarczająco trawy, a potem pochylił się nad Rossem. Bez słowa
pchnął go na ziemię i przyjrzał się uważnie jego lewej nodze.
Ross rozumiał, o co chodzi strażnikowi. Jego udo, wedle wszelkich praw natury,
powinno być także spalone przez ogień, a jednak nie czuł bólu. Teraz, gdy jezdziec oglądał
jego nogę, sam mógł stwierdzić, że na dziwnej tkaninie nie ma najmniejszego śladu ognia.
Przypomniał sobie, jak obcy przeszedł przez ogień w wiosce. Skoro tajemnicza tkanina
chroniła przed zamrożeniem pośród lodów, dlaczego nie miała chronić także przed żarem.
Jednak brak oparzeń na ciele Rossa najwyrazniej zaskoczył strażnika. Odszedł od
Murdocka szybkim krokiem i usiadł w sporej od niego odległości, jakby się czegoś obawiał.
Nie czekali długo. Jezdzcy, którzy tworzyli grupę Foscara, jeden po drugim
przybywali nad strumień. Jako ostatni nadjechali Ennar i Tulka z ciałem wodza. Ich twarze
były wysmarowane pyłem. Gdy pozostali ujrzeli ciało, także pokryli twarze pyłem, recytując
przy tym jakieś formułki. Potem podchodzili kolejno i dotykali prawej ręki martwego.
Ennar zsiadł z konia i przez długą chwilę stał bez ruchu z opuszczoną głową. Potem
spojrzał wprost na Rossa i podszedł do niego szybkim krokiem. Jego oczy miały bezlitosny
wyraz, gdy pochylił się nad jeńcem i przemówił, wymawiając powoli i wyraznie każde słowo,
aby Murdock mógł dokładnie zrozumieć jego przerażającą obietnicę:
- Foscar na pogrzebowy stos. I wziąć niewolnik, aby mu służyć poza niebem, aby
przybiegać na jego wezwanie i drżeć na jego gniew. Psie, ty za Foscarem poza niebo. A on
będzie deptać twój kark na wieki. Ja, Ennar, tak przysięgać! Foscar do nieba jak wódz. A ty,
pies, leżeć u jego stóp!
Nie tknął go, ale Ross był pewien, że zamierza spełnić swoją obietnicę.
17
Przygotowania do pogrzebu Foscara trwały do rana. Przez całą noc rósł stos,
budowany z wiązek drewna znoszonych ze wszystkich zakątków lasu. Wreszcie górował nad
całym obozem. Ciągłe zawodzenie siedzących w namiotach kobiet było tak przejmujące, że
mogło doprowadzić do szaleństwa.
Ross, choć był trzymany pod strażą, mógł obserwować przygotowania. Zorientował
się, że Ennar, jako najbliższy krewny zmarłego, poprowadzi ceremonię pogrzebową.
Najlepszy ogier w stadzie, piękny deresz, miał być złożony - obok Foscara - jako
ofiara. Właśnie go przyprowadzono i przywiązano u stóp stosu. Podobny los miał spotkać
dwa ogary Foscara.
Sam Foscar, odziany w czerwony płaszcz i z bronią u boku, był już przygotowany do
ceremonii. Obok zmarłego podskakiwał w natchnionym tańcu szczepowy czarownik,
potrząsając grzechotkami i zawodząc głosem przypominającym skrzeczenie kruka. Rossowi
trudno było uwierzyć, że to dzieje się naprawdę i że właśnie on ma być jednym z głównych
aktorów w tym przedstawieniu.
Wreszcie jednak, mimo iż wiedział, że ta koszmarna noc jest jego ostatnią, zapadł w
sen. Obudził się oszołomiony, czując, jak czyjaś silna dłoń trzyma go za włosy i unosi w górę
jego głowę.
- Ty spać? Ty nie bać się, psie Foscara?
Ross zamrugał jeszcze nie do końca rozbudzony. Bać się? Jasne, że się bał. Bał się,
jak nigdy wcześniej. Ale w chwilach zagrożenia zawsze spychał strach do podświadomości,
nigdy mu się nie poddawał. Nie podda się i teraz... przynajmniej miał taką nadzieję.
- Nie boję się! - rzucił Ennarowi prosto w twarz. Nie będzie się bał.
- Zobaczymy, co mówić, gdy ukąsi ogień - odparł tamten, ale widać było, że odwaga
Rossa zrobiła na nim wrażenie.
Gdy ukąsi ogień - brzmiało w uszach Murdocka. Coś chodziło mu po głowie z
związku z tym ogniem. Wciąż drzemała w nim resztka nadziei. To przecież niemożliwe -
znów jasna myśl - żeby człowiek porzucił wszelką nadzieję, dopóki jeszcze oddycha. Zawsze
trzeba wierzyć do ostatniej sekundy, że zdarzy się coś, co odwróci los.
Mężczyzni przywiedli ofiarnego ogiera do stosu, którego zwieńczeniem były teraz [ Pobierz całość w formacie PDF ]

  • zanotowane.pl
  • doc.pisz.pl
  • pdf.pisz.pl
  • dona35.pev.pl