[ Pobierz całość w formacie PDF ]
goście...
- Jest tyle tematów - cierpliwie tłumaczył Cole. - Muzyka, szkoła, prawo
jazdy... Tymczasem spróbuj jeszcze raz uruchomić silnik
Josh skinął głową i wskoczył do kabiny, a Cole oparł się rękami o tylny
zderzak, próbując popchnąć samochód. Koła zakręciły się w miejscu, chlapiąc
błotem. W końcu pojazd zakołysał się i wyjechał na równy fragment drogi.
Josh wysiadł i spojrzał na Cole'a umazanego lepką mazią od stóp po
rondo kapelusza.
- Bardzo mi przykro - zaczął, starając się zachować powagę.
Cole wierzchem dłoni otarł błoto z twarzy.
- Jakoś nie wierzę, że ci przykro.
- Naprawdę - zapewnił Josh i wybuchnął gromkim śmiechem, co z kolei
rozśmieszyło Cole'a. Jednak zdołał zachować powagę.
- Zaraz będziesz miał na sobie błoto z całej drogi - zagroził, sięgając po
mokrÄ… pacynÄ™.
S
R
- Cole, przepraszam, że się śmiałem! - zawołał Josh, uciekając wokół
pickupa. - WypiorÄ™ ci ubranie!
- Za mało!
- Umyję samochód - dodał i wskazał ręką na drogę. - Rachel tu jedzie!
W pierwszej chwili Cole uznał to za sprytny wybieg, ale spojrzał w
kierunku wskazanym przez Josha. Jednocześnie dobiegł go tętent kopyt.
- Ugrzęzliście tu na dobre? - spytała Rachel po chwili, zeskakując z
siodła.
- Pickup zakopał się w błocie, ale już go wyciągnęliśmy - wyjaśnił Cole. -
Czy w domu coś się stało?
Pokręciła głową.
- Hannah śpi, a Cy jej pilnuje. Widzę, że troszkę się ubrudziłeś -
stwierdziła z uśmiechem.
- Pomagałem Joshowi wyjechać z dziury - stwierdził cierpko. - Dlaczego
przyjechałaś?
- Amy zajrzała dziś na chwilę...
- Amy była u nas w domu? - spytał Josh, podchodząc bliżej.
Rachel skinęła głową.
- Zgodziła się zajmować Hannah przez kilka godzin dziennie do końca
wakacji, mogę więc wyrwać się czasem i zająć farmą. Porozmawiałyśmy, a
potem wyszła, ale zostawiła telefon komórkowy. Zadzwoniła przed chwilą z
prośbą, żeby Josh przy okazji podrzucił jej ten telefon.
Josh zaczerwienił się po uszy.
- Naprawdę prosiła, żebym do niej wpadł? Rachel skinęła głową.
- Pojedz na Stormy - powiedziała, podając mu wodze.
- My wrócimy razem pickupem. Tylko pamiętaj, żeby być w domu,
zanim się ściemni.
S
R
- Dziewczyna najwyrazniej chce spędzić z tobą trochę czasu. Nie pozwól
jej czekać - dodał Cole.
- Mam jeszcze coÅ› do zrobienia... - zaczÄ…Å‚ Josh.
- Dokończę za ciebie, ale pamiętaj, że czeka cię pranie - przypomniał
Cole.
- Obiecałem, więc dotrzymam słowa. Dziękuję! - zawołał, wskakując na
siodło.
Po chwili oddalił się od nich galopem. Rachel westchnęła, spoglądając za
nim.
- Mam dziwne wrażenie, że go tracę.
- Nieprawda. Bardzo się do ciebie przywiązał. Zapewniłaś mu rodzinny
dom.
- Ciebie też bardzo lubi. Dużo z nim rozmawiasz, a przede wszystkim
potrafisz słuchać - powiedziała.
Zdawała sobie sprawę, że choć Cole nie chciał dłużej należeć do tej
nietypowej rodziny, to i tak doskonale do niej pasował.
Gdy poczuli silny podmuch wiatru, oboje odruchowo spojrzeli na zasnute
chmurami niebo.
- Burza nadchodzi. Czas jechać - stwierdził Cole.
Ruszyli do samochodu. Po kilku krokach Rachel pośliznęła się na lepkim
błocie. Cole błyskawicznie chwycił ją w pasie, ratując przed upadkiem.
- Wszystko w porządku? - spytał. - Nie mogłem dopuścić, żebyś
wylądowała nosem w błocie - dodał, nie wypuszczając jej z objęć.
Uśmiechnęła się lekko i spojrzała mu głęboko w oczy.
- Dziękuję.
- Nie patrz tak na mnie, bo wynikną z tego same kłopoty - dodał.
S
R
Rachel powoli przejechała palcami po jego muskularnych
przedramionach.
- Przy tobie nie boję się kłopotów - wyznała cicho.
Zanim zdążył odpowiedzieć, poczuli na sobie pierwsze ciężkie krople
deszczu.
- Jedzmy, bo samochód znów ugrzęznie w błocie - ostrzegł Cole.
Rachel skinęła głową, choć najchętniej zostałaby z nim na zawsze nawet
w takim miejscu.
Zwykle o jedenastej Cole już twardo spał, ale tego wieczoru zbyt dużo się
działo. Przeszło kilka kolejnych burz. Wrócił Josh, ale niedługo pózniej znów
zagrzmiało. Tymczasem przez radio ogłoszono zagrożenie trąbą powietrzną.
Cole zastanawiał się, czy Rachel zdaje sobie sprawę z niebezpieczeństwa.
Co prawda mogłaby razem z dzieckiem schronić się w piwnicy, ale...
Postanowił zająć się czymś, by rozproszyć niepokój. Ruszył do stajni.
Na zewnątrz było spokojnie. Zbyt cicho, pomyślał. Czuł, że coś wisi w
powietrzu. Pogoda w Teksasie zwykle bywa nieprzewidywalna. Wszedł do
stajni i od razu zauważył, że konie są niespokojne.
Podszedł do ogiera, na którym zwykle jezdził. Duke wystawił głowę ze
swojej zagrody, domagając się zainteresowania. Cole poklepał go po szyi.
- Też nie możesz spać? - spytał.
Koń zarżał w odpowiedzi. Cole roześmiał się głośno. Zdał sobie sprawę,
że będzie mu brakować Duke'a. Polubił go od pierwszego dnia pracy na
farmie. Spytał wtedy Rachel, czy może na nim jezdzić. Spojrzała na niego
zdziwiona, ale zgodziła się. Dopiero kilka dni pózniej Cyrus wyjaśnił mu, że
poprzednio Duke należał do Giba Hewitta. Ojciec Rachel na pewno byłby
niezadowolony, że jakiś pracownik jezdzi na jego koniu, a tym bardziej, że na
jego gruncie staną turbiny wiatrowe, pomyślał Cole, uśmiechając się do siebie.
S
R
Rachel podjęła rozsądną decyzję. Będzie miała stały dochód przez wiele
lat, dodał w myślach. Westchnął. Zasługiwała na wszystko, co najlepsze, a on
nie mógłby jej tego zapewnić. Cóż, zostały jeszcze trzy dni do wyjazdu. Ona
ułoży sobie życie i zapomni o jego istnieniu, natomiast on zawsze będzie
pamiętał o Rachel Hewitt.
Nagle silny podmuch wiatru zatrzasnął wrota stajni. Konie zaczęły
nerwowo przestępować z nogi na nogę.
- Spokojnie, to tylko wiatr - odezwał się Cole uspokajającym tonem.
Dobrze jednak wiedział, że to coś poważniejszego.
Zwiatło pod sufitem zamrugało i zgasło. Z oddali usłyszał odgłos
przypominający pędzący pociąg. Cole natychmiast wybiegł ze stajni. Po chwili
natknÄ…Å‚ siÄ™ na Cyrusa i Josha.
Rachel przez lata dobrze sobie radziła w czasie paskudnej pogody
nawiedzającej zachodni Teksas. Od razu zorientowała się, że nadchodzi
tornado i trzeba schronić się w piwnicy.
Wpadła do pokoju Hannah, wyjęła dziecko z łóżeczka i ruszyła do drzwi.
W tym momencie szyba w oknie rozpadła się na drobne kawałki. Złamany
konar pobliskiego drzewa wpadł do pokoju, uderzając Rachel. Upadła, przy-
gnieciona ciężarem, ale nie wypuściła dziewczynki z rąk. Z ulgą usłyszała
cichy płacz Hannah. Azy napłynęły jej do oczu.
- Nie bój się. Mama jest przy tobie. Nie pozwolę, żeby coś ci się stało.
- Rachel? - usłyszała głos Cole'a.
- Jesteśmy w pokoju Hannah! - odkrzyknęła z ulgą.
Po chwili zobaczyła światło latarki.
- Coś ci się stało? Jak Hannah?
S
R
- Sam słyszysz, że nie jest szczęśliwa, ale wszystko z nią w porządku.
Natomiast ja miałabym się lepiej, gdybyś zdjął ze mnie tę gałąz - powiedziała,
czując pulsujący ból ramienia, pleców i głowy.
- Zobaczę, co da się zrobić.
- Co z Cyem i Joshem?
- W porzÄ…dku. SÄ… tu ze mnÄ…. Zaraz was wyciÄ…gniemy.
Gdy Cole zobaczył konar wpadający przez okno, był przekonany, że stało
się najgorsze. Teraz odciął drobne gałęzie i rozejrzał się uważnie.
Nogi Rachel uwięzły pod grubą gałęzią, ale dziecko było bezpieczne w
jej ramionach.
- Najpierw wezmÄ™ Hannah.
Rachel podała mu płaczącą dziewczynkę. Cole oddał ją Cyrusowi i
[ Pobierz całość w formacie PDF ]
Tematy
- Home
- Burroughs Edgar Rice Tarzan 2 PowrĂłt Tarzana
- Kingsley Maggie Nieoczekiwany powrót Zatoka gorących serc 11
- Porwanej i sprzedanej powrót do piekła Forsyth Sarah
- Cartland_Barbara_ _PowrĂłt_syna_marnotrawnego
- 0503. Greiman Lois Powrót do Iowa
- Dickson Helen Powrot do Belhaven
- Tolkien J. R. R. Hobbit czyli tam i z powrotem
- 257. Lawrence Kim PowrĂłt do Grecji
- Lennox Marion Powrót księżniczki
- Forester C.S. Szcześliwy powrót
- zanotowane.pl
- doc.pisz.pl
- pdf.pisz.pl
- duzyformat.htw.pl